wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 39

Wiesz jak to jest, kiedy masz wspaniały humor, wydaje ci się, że nic nie jest wstanie go zepsuć i nagle zjawia się ktoś kto jednak może? Zwykle jest to  osoba na której ci zależy. To jej słowa najbardziej ranią. Bo to na niej ci zależy. Zdanie kogoś kto cię nie obchodzi nie mają takiego znaczenia. Draco wyszedł z pokoju, wściekły na siebie. Czy to wszystko musi być takie trudne? Stanął na jakimś balkonie i oparł się o balustradę. Co on sobie myślał? Że tak po protu ją pocałuje? Po tym wszystkim? Chyba zapomniał kim jest Hermiona Granger... Nic nie wyjaśnili i nie miał żadnych szans. Zachował się okropnie. Zmierzwił swoje włosy, przygryzając ze złości wargę. Nagle zobaczył na polanie przed zamkiem podążającą dziewczynę. Wiatr rozwiewał jej piękne, kasztanowe włosy. Wydawała się być zdenerwowana i zła. Raczej nie dlatego, że do tego doszło. Warto było to przeżyć jeszcze raz, tyle, że ona nie chciała w taki sposób, z taką sytuacją. Potrzebowała rozmowy z przyjacielem. Tyle, że żadnego tu nie miała. Właśnie dlatego chciała wrócić do Hogwartu.
-O nie!-szepnęła widząc na swojej drodze niepożądanego chłopaka.
-Co on tam do cholery robi?!-krzyknął wkurzony Draco.
-Hm... kogo my tu mamy-pomyślał podekscytowany Krum.
Dziewczyna momentalnie się odwróciła i zaczęła wracać do zamku.
-Miona czekaj!-krzyknął za nią czarnowłosy, doganiając ją i łapiąc za ramię. Draco mimowolnie zacisnął rękę na różdżce, starając się nie rzucić na Bułgara jakiegoś niewybaczalnego zaklęcia. Patrzył jak ze sobą rozmawiają i nagle chłopak zaczyna ją całować. Była zaskoczona i przez pewien moment odwzajemniła pocałunek. Dopiero po chwili odepchnęła go i dała w twarz. To jednak wystarczyło by poczuł się zdradzony. Owszem może i nic ich nie łączyło, ale to znaczyło, że ona naprawdę nic do niego nie czuje. Patrzył jak kłócą się przez jakiś czas, po czym chłopak ciągnie ją w stronę pobliskiego lasu. O nie... tego było już za wiele. Draco Malfoy zaraz kogoś uśmierci. Nie zważając na własne samopoczucie, wyszedł szybko z zamku i poszedł w ich stronę. Zniknęli już za krzakami i znaleźli się poza zasięgiem jego wzroku. Wkurzony, zaklął pod nosem, przyśpieszając kroku. Wszedł do lasu, podpierając się o każde pobliskie drzewo, ponieważ kręciło mu się w głowie i był bardzo słaby. O co mogło chodzić temu walniętemu Krumowi?! Szedł tak paręnaście minut gdy nagle zobaczył ich na polanie w środku lasu. Było tam bardzo ładnie, gdyby nie wielki potwór stojący naprzeciwko nich. Draco stał z wytrzeszczonymi oczami, powoli wyciągając ze swojej kieszeni różdżkę.

-Dokąd ty mnie ciągniesz?! Możesz mnie zostawić w spokoju?! Ty zidiociały, tępy...
-Musisz coś wiedzieć.
-Ja nic nie muszę!
Wiktor zaczął ciągnąć ją w stronę lasu. Był bardzo wściekły, że go spoliczkowała. Musiała wiedzieć co czuje i zamierzał zrobić to w nawet niedopuszczalny sposób. W końcu znaleźli się na jego ulubionej polanie. Zawsze przychodził tam myśleć, jeśli tylko coś mu doskwierało. Ostatnio przesiadywał tam wieloma godzinami i zdał sobie sprawę, że nie może jej stracić.
-Posłuchaj, ja cię kocham!-krzyknął, spoglądając jej prosto w oczy.
-Ale ja cię nie kocham! Zrozum, skrzywdziłeś mnie i dalej krzywdzisz! Po prostu zostaw mnie w spokoju.
-Nie, bo musisz...
-NIC NIE MUSZĘ, TĘPAKU!-wrzasnęła już nieźle poirytowana. Chłopak już chciał coś jej odpowiedzieć, gdy nagle zamarł w pół ruchu. Naprzeciwko nich stała ogromna bestia. Był to  ogromny niedźwiedź z pazurami niczym szpony orła i głową jak u psa. Po jego ogromnym pysku spływała spieniona ślina. Żadne z nich nie zmierzało wykonać najmniejszego ruchu. Patrzyli na większe pięciokrotnie stworzenie i po cichu żegnali się z życiem. Nagle, Wiktora Kruma naszła pewna chęć. Działał pod wpływem impulsu i nie myślał długo nad tym co robi.
-Kocham cię, ale jeśli nie mogę liczyć na twoje uczucie, to chcę, abyś żyła ze świadomością, że to twoja wina i właśnie zacząłem cię nienawidzić.
Chłopak podszedł w stronę zwierzęcia, po czym wyciągnął różdżkę. Uderzył w bestię pierwszym, lepszym zaklęciem. Podziałało. Rozjuszył ją. Były to ułamki sekundy i do mało kogo doszło to, co właśnie się stało. Potwór rzucił się na niego, rozszarpując jego ciało na drobne kawałki. Hermiona wydała z siebie przerażający krzyk, widząc jak krew Bułgara rozlewa się po ziemi. Potwór zatapiał swoje ostre jak brzytwa kły w jego ciele. Dziewczyna rzuciła się w jego stronę, gdy nagle od tyłu złapały ją silne ramiona. Na twarzy Dracona malował się niemały szok. Chciał pomóc i zrobiłby to, gdyby tylko nie dzieliła ich taka odległość. Po prostu nie zdążył. Objął od tyłu jej talie, mocną ją do siebie przygarniając. Dziewczyna szarpała się i krzyczała, jednak on nie mógł pozwolić by tam pobiegła. Zaczął szybko ciągnąć ją w stronę wyjścia z lasu.
-Puść mnie! Błagam! Jemu trzeba pomóc! Proszę, zrobię wszystko!-krzyczała, a po jej policzkach spływały łzy. Wpadła w histerię i była zdruzgotana. Szok i przerażenie, jedyne co dało się wyczytać z jej twarzy. Draco szedł przez dłuższy czas, nie zwracając na to uwagi. Dopiero kiedy zdał sobie sprawę w jakim znajduje się stanie, przystanął, ująwszy jej twarz w dłonie.
-Wiem-powiedział. Może i nie czuł się od niej lepiej, jednak to on musiał teraz stanowić oparcie. -Wiem, naprawdę, ale on jest martwy. NIE ZAPRZECZAJ! Widziałaś, Granger! Nie ma szans na to, że cokolwiek z niego zostało! -nie był okrutny, był szczery i mówił po prostu prawdę. Najlepsze, co mogło do niej dotrzeć. Patrzył prosto w jej przerażone, czekoladowe oczy, starając się skupić całą jej uwagę jedynie na sobie. -Będzie dobrze, ale musimy stąd wyjść...
-Nie! On... przecież on... On powiedział, że...
-Nie ważne, Granger, chodź, bo obydwoje będziemy zjedzeni...-nie dokończył, bo zobaczył za jej plecami zbliżającą się bestie. Zapewne najadła się już Bułgarami i czas było na deser.
-Uciekaj!-krzyknął łapiąc ją za rękę. Jedno krótkie spojrzenie starczyło by zaczęła uciekać ile sił w nogach. Chyba nigdy w życiu się tak nie rozpędziła. Emocje-tak, to chyba jedyne słowo by opisać co się tam działo. Był to najważniejszy bieg w jej życiu. Nie liczył się tak nawet ten na początku roku kiedy spotkała w zakazanym lesie ogromnego wilka. Wtedy uratował ją Draco, ale czy i tym razem tak będzie? Był bardzo zmęczony, a przede wszystkim chory. Był pewny, że za chwilę po protu upadnie i straci przytomność. Czuł, że zaraz umrze. Mógłby, gdyby nie dziewczyna kurczowo trzymająca go za rękę. Hermiona ma być bezpieczna, potem niech się dzieje co chce. Po chwili, która wydawała się długimi, męczącymi godzinami, wybiegli z lasu, gubiąc za sobą zwierzę. Nigdy nie zapuściłoby się w te tereny. Padli na ziemię, łapczywie łapiąc oddechy. Hermiona zaniosła się desperackim, niekontrolowanym szlochem, a Draco leżał wpatrując się w chmury. Czuł, że nie ma sił na cokolwiek. Przeniósł się na brzuch, podpierając się na łokciach, po czym zaniósł się trudnym do opanowania kaszlem. Było z nim źle, ale nie to się teraz liczyło. Doczołgał się do  leżącej obok dziewczyny, która była wprost załamana. Nawet jeśli ona nic do niego nie czuła, to on zdecydowanie ją kochał i wiedział, że go potrzebuje. Przygarnął ją, mocno opatulając silnymi ramionami. Po jego rozpalonym czole spływał pot, a jego oddech był niezwykle płytki. Dziewczyna wtuliła się w jego ramię, wycierając łzy w jego brudną koszulkę. Oddychała szybko i była bardzo niespokojna. W jego ramionach w końcu poczuła się bezpiecznie i wiedziała,  że nic jej nie grozi. Bolały ją jednak wydarzenia i słowa Kruma z ostatniej chwili. To była tylko i wyłącznie jej wina. Żal jaki odczuwała był po prostu niemożliwy. Osiągnął swój cel. Poczucie winy będzie ją męczyło do końca życia i nic już nie pomoże.
-Tak mi przykro-powiedział Ślizgon resztkami sił, ale i on był człowiekiem. Padł na ziemię, zakrywając twarz dłonią. -Nie mogę Hermiona,  nie mam siły-wyszeptał, za wszelką cenę wytrwać. Czuł się winny. Nie zdążył mu pomóc. Może i nieraz mówił, że go zabije, ale nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Hermiona pokiwała szybko głową, wyczarowując szklankę wody i patronusa, zawiadamiającego dyrektora o tym co się stało. Pomogła unieść mu głowę i podała mu do ust zbawczy napój. Tego było mu trzeba. Łapczywie wypił każdą krople, ocierając pot z czoła. Czekali tak parę minut, aż w końcu nadeszła pomoc. Bułgarzy pomogli im wejść do zamku i zaprowadzili ich do tak często odwiedzanego skrzydła szpitalnego. Po drodze padało wiele pytań, jednak żadne z nich nie miało siły, ani słów które mogłoby to opisać. Zdawali się być jakby nieprzytomni i pogrążeni we własnych, niezwykle trudnych myślach. Usiedli na jednym łóżku, tępo wpatrując się przed siebie.
-Co się stało?!-wrzasnął w końcu zdenerwowany dyrektor Karkarow. Chciał za wszelką cenę coś z nich wyciągnąć. -Zawołajcie mi tu Wiktora, to jego znajomi...
Na te słowa Hermiona wybuchnęła jeszcze gorszym płaczem, a Draco zacisnął mocniej szczęki.
-On już tu nie przyjdzie-jedyne na co zdobył się Ślizgon to te krótkie zdanie.
-Co mam przez to rozumieć?!-wrzasnął wściekły Bułgar.
-No bo... bo on... on już...-zaczęła Hermiona przez łzy.
-Nie jąkaj się Granger, tylko gadaj!
Dziewczyna zacisnęła usta, powstrzymując się od kolejnego napadu szlochu. Powoli się uspokajała, wiedziała, że musi wziąć się w garść. Musi jakoś wytłumaczyć co się stało. Nagle poczuła na swojej dłoni uścisk pewnego Ślizgona. Ten drobny,nieznaczący gest, wystarczył by znów stała się pewna siebie. Uniosła wzrok, patrząc prosto w oczy dyrektora Durmstrangu.
-Wiktor... On już nie żyje...-powiedziała smutno, a w jej głosie dało się wyczuć dręczące poczucie winy.
-Co to znaczy, już nie żyje?!-krzyknął z niedowierzaniem. Na jego twarzy malował się wyraźny szok.
-Normalnie-wtrącił się w końcu Draco. -Tak już czasem jest, ludzie umierają...
-Ale jak?! Macie mi natychmiast wytłumaczyć i przyznać się kto to zrobił!
-Trzeba było nie trzymać w lesie niebezpiecznych stworzeń to by do niczego nie doszło...-twarz Dracona przybrała obojętną, chłodną maskę, która pojawiała się za każdym razem kiedy przerastały go emocje.
-Jakie stworzenia?! Co wy robiliście w lesie?!-krzyknął na dobre przerażony Karkarow.
-Poszliśmy na spacer... a Kruma rozszarpały wiewiórki-powiedział ironicznie Ślizgon, by po chwili dostać napadu kaszlu. Nie było mu go żal. Dobrze widział na co zdecydował się Bułgar. Żałował jedynie, że nie udało mu się go uratować i przemówić do rozumu. Zaoszczędziłby cierpienia Hermionie, która ostatnio już i tak za dużo przeszła.
-Lepiej mów prawdę! Ivanie, wyślij ekspresową sowę do Hogwartu! Trzeba zawiadomić Dumbeldore'a i ministerstwo... A co to ciebie chłopcze, to albo powiesz co się tam wydarzyło, albo własnoręcznie poderżnę ci gardło-zaczął dyrektor, który już zupełnie nie panował nad emocjami. Brązowowłosa zakryła usta dłonią, mocno zaciskając drugą rękę na tej Ślizgona. Przez chwilę zapragnęła, by już nigdy jej nie puścił. Co ona by bez niego zrobiła? Zapewne byłaby już dawno martwa...
Później w szkole w błyskawicznym tępię pojawił się dyrektor Hogwartu i minister Scrimgeour. Zaczęły się przesłuchania, poważne rozmowy, przyjechała rodzina Kruma. Wszyscy krzyczeli, biegali, załatwiali formalności. Słychać było smutne, przyciszone rozmowy i wyniosłe, rozhisteryzowane krzyki. Tylko dwójka uczniów siedziała spokojnie i odpowiadała na wszystkie pytania. Nie odzywali się nie pytani. Nie czuli w sobie nic oprócz poczucia winy. Nie myśleli nawet o konsekwencjach. Zastanawiali się jedynie, co by się stało, gdyby nie pocałowali się tego felernego poranka...?

--------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że nie macie mi za złe uśmiercenie Wiktoria :) Szczerze zaczął mnie wkurzać i stwierdziłam, że się go jakoś pozbędę :D Pozdrawiam i dziękuję za miłe komentarze. Zachęcam także do wyrażenie własnej opinii :) Ponieważ dużo razy widziałam pytanie ile zamierzam dodać rozdziałów, odpowiadam,że będą to najprawdopodobniej 42 rozdziały :)

11 komentarzy:

  1. HA! :D ufff xd
    już myślałam że Krum nie da im spokooju :D a tu prosze- zjedzony xd
    wszystko pięknie! :P
    świetny rozdział ;)
    42 rozdziały? :o
    ale oni się ciągle kłócą :c ale nie powiem, dzisiaj zawiało nutką romantyzmu ;)
    emm, jak masz zamiar skończyć tą historie ? xd
    że szczesliwie oczywiscie? xd no innej opcji nie widze :D
    czekam na next xd

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. świeyny blog :) czekam na nn :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, naprawdę :) *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też wkurzał, ale to było okropne, przerażające i obrzydliwe. Mam zdecydowanie za bujną wyobraźnię. Masakra -_-

    OdpowiedzUsuń
  5. Hallelujah!. XD Krum NARESZCIE zrobił Bum!
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń
  6. Podczas pisania robisz bledy... Przeciez Karkarow nie zyje... I malo masz magicznych stworzen? Przciez Draco poradzil by sobie z nim jednym zakleciem. Tak samo Hermiona... Pamietaj ze oni zyja w magicznym swiecie wiec prawie wszystko jest inne niz w mugolskim. A Wracajac do poprzednich rozdzialow to ciekawe w jako sposob Draco naprawil by mugolski samochod. Albo Dumbledore nie gadal by o tak waznych rzeczach jak kamien przy stole nauczycielskim. A tak poza tym rozdzial swietny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahaha jak najbardziej mam świadomość błędów na tym blogu :P Wiem, wiem, wiem. Mimo wszystko powinnaś wiedzieć, że to, że jakiś fakt był całkiem oczywisty w książce, nie musi być taki w fanfiction :D
      Dziękuję za komentarz i zachęcam do lektury czegoś lepszego, a mam nadzieję, że takie też są moje kolejne opowiadania. Pozdrawiam i naprawdę doceniam opinię.
      dark-family-dtb.blogspot.com

      Usuń
  7. Ujmę to tak; teraz Krum zrobił bum! :D

    ~MrsMalfoy

    OdpowiedzUsuń
  8. ,,Co by się zdarzyło, gdyby nie pocałowali się tego feralnego poranka?"
    Dlaczego feralnego?
    Myślę, że był najpiękniejszy w życiu Hermiony i Draco...
    Początek pięknej historii.
    Najpiękniejszej...
    Historii miłości.
    Wybór Kruma...
    Był niezwykle trudny.
    Ostatni przejaw odwagi... u człowieka, który był okrutny...
    A teraz jego okrucieństwo się pogłębiło.
    Bo oni nigdy tego sobie nie wybaczą...
    Nie na tym świecie.
    Ostatnie słowa...
    ,,Zacząłem cię nienawidzić"
    Na drugim brzegu będzie czuł inaczej...
    Ale teraz po prostu ich skrzywdził.
    W jeden z najgorszych sposobów.
    Ale...
    Może nareszcie poczuje ulgę.
    Dziękuję, że mu ulżyłaś.
    Dziękuję...
    ~ Garielka

    OdpowiedzUsuń