wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 31

Niezwykle oszałamiająca piękność wkroczyła do wielkiej sali z dumnie uniesioną głową. Nie zwróciła nawet uwagi na zdumione jej wyglądem twarze. Szybkim, zdecydowanym krokiem podeszła do umieszczonego na czas balu barku zamawiając coś mocniejszego. Za jednym razem wypiła całą zawartość ognistej whisky, wcale się przy tym nie krzywiąc. Grymas na jej twarzy pojawił się dopiero wtedy gdy zobaczyła zmierzającego w jej stronę Bułgara. Westchnęła głęboko przybierając na twarz wymuszony uśmiech.
-Nie wiedziałem, że pijesz...-uśmiechnął się uwodzicielsko łapiąc ją za rękę. Szybko wyrwała dłoń z jego uścisku pod pretekstem sięgnięcia kolejnej szklanki alkoholu.
-Jak widać-odparła oschle, dziwiąc się samej z brzmienia swojego głosu. Chłopak momentalnie wyczuł, że coś jest nie tak. Zmarszczył brwi próbując domyśleć co takiego się stało.
-Nie czekałaś przed salą. Myślałem, że idziemy razem.
-Spóźniłeś się-zmierzyła go chłodnym wzrokiem. Może go raniła, ale musiała to zakończyć. 
-O co ci chodzi?-spytał z lekkim westchnięciem. 
-Nie powiedziałeś mi, że wracasz do Durmstrangu-to był dobry pretekst do kłótni. Chłopak momentalnie spoważniał.
-Nie mówmy o tym. Jest bal. Czekaliśmy na tę chwilę od wielu miesięcy. Nie psujmy jej...
-To ty ją psujesz, Wiktorze-serce ścisnęło jej z poczucia winy, ale prawda była taka, że chłopak nie był już dla niej nikim więcej niż dobrym, starym znajomym. To nie była miłość. Poczuła to, gdy była przy Draconie. 
Ciemnowłosy spojrzał na nią z bólem. 
-To nie tak. Chciałem ci powiedzieć.
-Ale nie powiedziałeś. Jutro już by cię nie było. 
-Pożegnanie z tobą byłoby takie trudne...
-Zależy dla kogo-dziewczyna zapomniała, że zamierza jechać razem z nim. Nie szczędziła więc sobie i mówiła do niego tak, jakby więcej mieli się już nie zobaczyć. 
-To nie jest powód. Nie dlatego tak się zachowujesz. Chodzi o tego śmierciożercę?
-Nie wiem o kim mówisz. Draco nie jest śmierciożercą.
Na te słowa, chłopak jedynie prychnął pogardliwie. 
-Tak ci powiedział, tak? To plugawy morderca, który chce cię wykorzystać, a gdy już mu się znudzisz po prostu wyrzuci cię  jak śmiecia...
-To nie o niego chodzi-powiedziała dziewczyna zaczynając się denerwować. Pociągnęła zdrowy łyk whisky i mówiła dalej. -Po prostu z nami koniec-oświadczyła dobitnie nie szczędząc sobie wściekłego spojrzenia. 
-Kłamiesz. Zawsze kłamałaś. Zdradzałaś mnie z nim. Tak czy nie?-spytał odwzajemniając spojrzenie.
I wtedy coś w niej pękło. Była okropna. Jak mogła tak do niego mówić skoro to ona była nie w porządku?
Nie pozostało jej nic innego jak wyjść z honorem i nie kłamać.
-Tak-odparła szczerze patrząc mu w oczy. Dookoła tańczyły śmiejące się, szczęśliwe pary, ona miała ochotę wybuchnąć płaczem. Tyle, że nie mogła. Jej Gryfońska duma jej na to nie pozwalała. Z dumnie uniesioną brodą mierzyła Bułgara chłodnym spojrzeniem. 
-Dziwka-jedyne co był w stanie wypowiedzieć Krum, to właśnie te słowa. Czuł się zdradzony i był z tego powodu wściekły. Jego nastrój udzielił się również dziewczynie. Bez wahania, trzasnęła go w twarz.
-Jesteś okropny! Nie możesz znieść myśli, że mogę kochać kogoś innego!-krzyknęła zwracając na siebie uwagę wszystkich siedzących w pobliżu barku. Siedział tam też niesamowicie przystojny blondyn. Przypatrywał się tej sytuacji od dłuższej chwili. Zaciskał pięści z całej siły starając się nie rzucić na chłopaka gdy ten obraził Hermione. Okazało się jednak, że ta potrafi o siebie zadbać. 
-Ty go nie kochasz, Hermiono. Nie wiesz co to miłość. Gdyby było inaczej nie raniła byś mnie tak. 
-Daruj sobie, Krum-powiedziała przez zaciśnięte zęby.
-Ale wiesz, to dobrze. Nie chce być z kimś takim. To już nie jesteś ty. Stałaś się taka jak ON. 
Przez chwilę mierzyli się nienawistnym spojrzeniem, następnie Wiktor w wyjątkowo złym humorze opuścił Wielką Salę. Dziewczyna stała przez dłuższą chwilę, wpatrując się za oddalającym chłopakiem. Zastanawiała się czy miał rację. Po jej policzku spłynęła łza. Czuła się paskudnie. Przecież nie tak miało być. Miała tu tańczyć z Wiktorem, być mu całkowicie oddaną i bezgranicznie go kochać. Czemu to nie mogło być takie proste? Zamierzała opuścić bal i już zmierzała w stronę wyjścia, gdy za nadgarstek złapał ją pewien chłopak. Odwróciła się zamierzając jakoś go spławić, gdy zorientowała się, że stoi przed nią Draco. Z zatroskaną miną wpatrywał się w jej smutną minę. On też nie chciał by tak to wyglądało. Nie wiedział czemu, ale żałowała rozstania. Płakała, a to ewidentnie znaczyło, że było jej żal. Domagał się wyjaśnień. Hermiona westchnęła głęboko, szybko ocierając łzę. Usiedli przy stoliku, przez dłuższą chwilę wpatrując się sobie w oczy. 
-Żałujesz?
-Tak.
-Tego, że się rozstaliście?
-Nie.
-To czemu jesteś smutna?
-Czy jestem złym człowiekiem?
Draco mimowolnie uniósł brwi. Zadała już kiedyś takie pytanie. Jednak wtedy, chodziło o niego. Miał wątpliwości co do siebie, do niej, nie miał żadnych.
-Nie-zapewnił ją szybko. Złapał ją za rękę, lekko ją gładząc. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Zdziwiła się, że tak na nią działał. Jego dotyk sprawiał, że ręka od razu zapłonęła, rozsyłając impulsy ciepła po całym ciele. 
-Okropnie go potraktowałam-westchnęła opierając głowę na jego ramieniu. 
-On ciebie nie lepiej-dodał Draco, nie mogąc się powstrzymać. Widząc minę dziewczyny, szybko zmienił temat.
-Idziemy tańczyć-oświadczył szybko, zrywając się z miejsca. 
-Ale jak to?-spytała lekko zdezorientowana. 
-Granger, nie wiem czy zauważyłaś, ale jest bal. Każda dziewczyna zabiłaby się, żeby ze mną zatańczyć.
-Ta... chyba raczej zabiła, bo musi z tobą zatańczyć-dodała kąśliwie Hermiona. Mimo to złapała za rękę Dracona i pociągnęła go na parkiet. Chciała chociaż na chwilę zapomnieć i wyłączyć myślenie o tym co nieprzyjemne. Draco przyciągnął ją do siebie, obejmując ją w talii. Bez wahania zarzuciła mu ręce na szyje i oparła głowę na jego ramieniu. 
-Tak dla ścisłości, dalej cię nienawidzę-szepnęła mu do ucha. Chłopak uśmiechnął się lekko. 
-Dobrze wiem, że nie możesz beze mnie żyć-powiedział od niechcenia idealnie prowokując dziewczynę.
-Nie prawda!-krzyknęła oburzona, trzepiąc go w ramię. 
-Jeszcze będziesz błagać bym był przy tobie.
-Nigdy w życiu!-mimo iż była to prawda nie mogła tego tak po prostu wyznać mu tyle rzeczy  za jednym razem. 
Chłopak odsunął ją od siebie. Na jego twarzy gościł łobuzerski uśmiech.
-Chodźmy się przewietrzyć.
-Jest zimno. 
-Obiecuję, że cię rozgrzeję-uśmiechnął się uwodzicielsko ciągnąc dziewczynę do wyjścia. 
-Nigdzie z tobą nie wyjdę, Malfoy!-odparła oburzona. -Po co mnie tam ciągniesz?
-Za długo pokazuję się tobą w miejscu publicznym. Bynajmniej nie chce rezygnować z twojego towarzystwa, ale nie mogę tak po prostu sobie z tobą tańczyć...-dobrze się bawił. Prawda była taka, że zupełnie nie obchodziło go to co pomyślą sobie inni. Po prostu uwielbiał ją denerwować. Dziewczyna otworzyła buzię, jednak nie miała pojęcia co mogłaby mu powiedzieć. Była zaskoczona. Dała mu się wyprowadzić z Wielkiej Sali wprost na zielone błonia. Było już ciemno i dość chłodno. Wiał przyjemny wiatr. 
-No, to teraz się ciebie pozbyłem. Mogę wracać na imprezę...
-Nie ma mowy! Zostajesz!
-Czy mi się wydaję, czy jeszcze przed chwilą mówiłaś, że nigdy w życiu nie poprosisz mnie bym z tobą został...-na jego twarzy pojawił się szczery, rozbawiony, a zarazem triumfujący uśmiech. Dziewczyna wydała  z siebie okrzyk bezsilności, po czym podbiegła do niego rzucając mu się na szyję. Skończyło się to gorącym, pełnym namiętności pocałunkiem, pełnym czułości i uczucia, które niezaprzeczalnie ich łączyło.



-Cholera, Blaise! Spóźniliśmy się. Musiałeś tak długo szukać tego krawatu?
-Może by się to nie zdarzyło gdybyś nie układała włosów od trzech godzin...
Dwójka Ślizgonów właśnie mijała się w przejściu z rozwścieczonym Wiktorem Krumem.
-Lubiłem go. Do póki go nie poznałem. Dobrze gra, ale to zwykły baran...
-No i ten wkurzający akcent-dodała Pansy, by po chwili wybuchnąć śmiechem. Niestety Bułgar dosłyszał ich złośliwe uwagi. Cała jego złość nagle eksplodowała. Rzucił się na Zabiniego (bo na kobietę tak piękną jak Pansy nie wypadało) i zaczął z całej siły okładać go pięściami. Przecenił jednak swe siły, bo po chwili leżał już na ziemi. Blaise sięgnął po hełm jednego ze stalowych rycerzy i zdzielił nim Wiktora w głowę. Gdyby była to walka na pieści nie miałby zapewne szans. Bułgar był od niego wyższy i trochę silniejszy. Nie umiał jednak z tego korzystać, bo od razu padł nieprzytomny na ziemie. Blaise uśmiechnął się kpiąco. Spojrzał na Pansy, która była wyraźnie zszokowana. Miała wytrzeszczone oczy, uniesioną prawą brew i rozchylone usta.
-Co to było?!-spytała w końcu.
-Jak to co? Pokonałem światowej klasy sportowca w bardzo epicki sposób...-odparł Blaise równie zszokowany.
-Mój ty bohaterze!-westchnęła teatralnie Pansy, rzucając mu się w ramiona. Chłopak zaśmiał się i odwzajemnił uścisk.
-Nie spoufalaj się, Blaise!-krzyknęła oburzona dziewczyna, szybko się od niego odrywając. -Idziemy tańczyć!-zarządziła, po czym nie czekając weszła do Wielkiej Sali. Blaise jedynie wzruszył ramionami i nie obdarzając leżącego Kruma spojrzeniem, poszedł za niezwykle piękną dziewczyną. Przez całą tą sytuację, nie zauważyli jak wymija ich Hermiona Granger trzymająca za rękę pewnego blondyna. 

9 komentarzy:

  1. huhuuhuhuh! :D
    to mi się podoba! ♥ dobrze tak Krumowi xd niech się utopi ;p
    czekam na next ;p
    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krum robi za przysłowiowego 'Rona' w różnych blogach gdzie to rudy robi za złego ;) no cóż. Hermiona się.przyznała! No cóż.. :3 Do nn!
    Irytek
    hermiona-hogwart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne opowiadanie *_* Ps. Czytam już twojego drugiego bloga i jestem twoją fanką. Co do rozdziału przychodzi mu tylko jeden komentarz:ALE Z TEGO KRUMA ZAKUTY ŁEB xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha.. rozwalilo mnie ze oni szukali dracona a przez tego kruma tak sie z nim wymineli xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Krum nawet Zabiniemu i Parkinson szyki miesza. Buahahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak epickiego Blaise'a właśnie kocham <3
    Ofcors aj min lajk e frjend xd.
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń
  7. No i Krum dostał Bum.
    Od Granger, Zabiniego i całej reszty świata! Jupi!
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń
  8. Zabini rozwalił system :D Co do Draco, ach, jak ja kocham tę jego ironię

    ~MrsMalfoy

    OdpowiedzUsuń