środa, 1 maja 2013

Rozdział 40

Oni krzyczą, ich rozpierają emocję. Ty siedzisz i się wyłączasz. Nie słyszysz o czym mówią, nie wiesz co czują. Liczysz się tylko ty i to co się dzieje w środku, a dzieje się wiele. Wszystko wręcz krzyczy by wyrwać się na zewnątrz, ale kogo obchodzą twoje emocje i odczucia? Sami mają pretensje, że ich nie słuchasz i cię nie obchodzą. Nawet jeśli mają rację, to czy nie tak sami postępują? Jeżeli chcą kogoś zmieniać to powinni zacząć od siebie. Najbardziej bolał ją wzrok jego matki. Patrzyła na nią swoimi zaszklonymi, zbolałymi oczami. Najgorsza była jednak nienawiść jaka wręcz tryskała z jej ciemnoniebieskich, zimnych tęczówek. Wiktor zabił się przez nią i była to tylko jej wina. Tymczasem prawie cała wina spadła na siedzącego obok Ślizgona. Wszyscy stali nad nim i krzyczeli. Jedynie pani Krum stała gdzieś z boku i mroziła ją spojrzeniem. Dziewczyna udawała, że nie zdaje sobie z tego sprawy i wlepiła swój nieprzytomny wzrok w ścianę. Od paru godzin tłumaczyli co się stało, mówili tylko i wyłącznie prawdę, jednak nikt nie chciał w to uwierzyć, szczególnie, że zamieszany był w to Draco Malfoy.  Odpowiadał szczerze i krótko na wszystkie zadane pytania.  Do tego nikt nie zwrócił uwagi na jego krytyczny stan. Był przeziębiony, miał gorączkę i wszystko go bolało. Siedział jednak i dzielnie wypierał się jakiejkolwiek winy ze swojej jak i jej strony. Różnił się od niej tym, że on wiedział, że nic nie zrobił. Tyle, że to nie on usłyszał ostatnie słowa wypowiedziane przez Kruma. Może gdyby było inaczej, zachowywałby się jak siedząca obok niego Hermiona. Było mu jej bardzo żal i najchętniej zabrałby ją najdalej od tych wszystkich nieprzyjaznych spojrzeń. On jeszcze potrafił jakoś to znieść, ona, czuła się paskudnie i podle. Cierpiała za każdym razem gdy ktoś z rodziny Bułgara w ogóle się do niej odezwał.
-Jak to się stało?
-Przepraszam, ale mam dość. Powiedziałem z tysiąc razy, nie będę się więcej tłumaczyć. Próbowaliście już nawet z Veritaserum i powinniście wiedzieć, że mówię prawdę...-trzymał się zdecydowanie lepiej niż ona. Co jak co, ale w obliczu śmierci, Draco zawsze zachowywał zimną krew. Nigdy się nie załamywał ani nie poddawał. -Panie dyrektorze-zwrócił się do zasępionego starca. -Powinniśmy wracać do Hogwartu-w jego głosie dało się wyczuć nutę prośby, co było u niego niezwykle rzadko spotykane.
Mężczyzna przeniknął go swoim wzrokiem, który był niczym promienie rentgena, a kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze. Ślizgon przez chwilę mógł dojrzeć w nich błysk ufności i zgody. Odetchnął z ulgą, zdając sobie sprawę, że dyrektor wierzy w jego wersję wydarzeń. Starzec nie obwiniał go ani Hermiony za to co się stało. Jako jedyny nie patrzył na nich nienawistnym wzrokiem i nie wyrzucał pod ich adresem obelg. Po długiej rozmowie, w końcu udało mu się ich usprawiedliwić i dzięki świstoklikowi, przenieść z powrotem do Hogwartu. Hermiona marzyła o tej chwili od pierwszego dnia pobytu w Bułgarskiej szkole, jednak nie tak to sobie wyobrażała. Myślała, że w świetnym humorze wróci do swoich przyjaciół i będzie z nimi świętować powrót do "domu". Tymczasem nie miała nawet siły wypowiedzieć ani jednego słowa. Po postu milczała. Gdy tylko znaleźli się przed wejściem do wielkiej sali, bez pożegnania odwróciła się i poszła do prywatnego dormitorium. Była zdruzgotana i roztrzęsiona. Pragnęła pobyć sama. Chciała uciec od wścibskich pytań i spojrzeń. Rzuciła się na  łóżko, wtulając twarz w poduszki. Nie ruszała się i nie wydawała żadnych dźwięków. Można by powiedzieć, że wyglądała jakby była martwa. Draco tymczasem obrzucił dyrektora różnoznacznym spojrzeniem i jakby nic, wyszedł z zamku do Hogsmade. Wrócił dopiero późnym wieczorem, całkowicie pijany. Zasiadł wtedy na kanapie w swoim dormitorium i powoli osunął się w niespokojny sen.

Dni mijały, a jednak nic nie wracało do normy. Hermiona chodziła zagubiona po szkolnych korytarzach. Jej oczy były podkrążone, cera zbladła, a ona sama schudła parę kilogramów. Każdej nocy męczyły ją straszne koszmary, w których męczył ją nie kto inny jak Wiktor Krum. Mówił jej, że powinna do niego już przyjść, że nie zasługuje na życie po tym jak je komuś odebrała. Za każdym razem gorączkowo szeptał jej do ucha, że każdemu by ulżyło gdyby pożegnała się z życiem. Chodziła więc na lekcje i żyła ścisłym harmonogramem. Z nikim nie rozmawiała i na nikogo nie patrzyła. Zerwała wszystkie dotychczasowe kontakty. Przyjaciele jakby nie mieli pojęcia jak jej pomóc, po protu dali jej czas na poukładanie wszystkiego samej. Był jednak ktoś kto bardzo pragnął jej pomóc, jednak wiedział, że naprawdę nie ma jak. Ona go przecież nie kochała. Gdyby tak było,nie pogrążyłaby się w takiej depresji, tylko byłaby z nim. Tymczasem odrzuciła go i omijała szerokim łukiem. Do tego bardzo często przebywał w skrzydle szpitalnym i rzadko kiedy ją widywał. On już dawno się pozbierał. Szok minął, nie było mu żal Kruma. Ten chłopak sam zdecydował co zrobi. Hermiona natomiast cały czas była nieszczęśliwa i pogrążona w żałobie. Dlaczego? Czyżby go kochała? Tęskniła za chłopakiem który tak wiele razy ją skrzywdził? Patrzył jak je śniadanie. Jak odpycha od siebie najlepszych przyjaciół, jak sama robi z siebie ruinę. Nie wiedział, że popycha ją do tego Wiktor Krum nawiedzający każdej nocy. Popijał swój sok dyniowy, co chwila kręcąc z niedowierzania głową. Każdego dnia chodził po szkole wściekły na każdego idiotę zachodzącego mu drogę. Najczęściej napataczali się jego "przyjaciele". Nie pozwalał im jednak dojść do słowa i ignorował ich za każdym razem gdy czegoś chcieli. Pewnego dnia, wyszedł na błonia, siadając na trawie. Przypomniał sobie, jak kiedyś spotkał tu Hermionę. Jak zwykle się ze sobą kłócili. Uśmiechnął się blado. Co się stało z tamtą dziewczyną? Gdzie jest teraz wkurzająca Granger z którą kochał spędzać czas? Dlaczego nie ma już tej brązowowłosej Gryfonki, która przygarnęła go do domu na święta? Która zabrała go domu strachów,  z którą spędził cudowne chwilę w najróżniejszych barach, z którą tańczył na balu i z którą był w zrujnowanym motelu? Wspominał te chwile dobrze, bo była przy nim. Co z tego,  że zawsze były jakieś przeszkody? On chcę odzyskać dziewczynę, którą pocałował wtedy na peronie! Tyle, że jej już niema... Ale czy oby na pewno? Przecież mijał ją na korytarzach i patrzył przy każdym posiłku. Posyłał jej ukradkowe spojrzenia ze stołu Ślizgonów. To była Hermiona Granger! Ona po prostu potrzebuje pomocy, a Draco zrobi wszystko żeby znów była taka jak dawniej. Spojrzał w bok. Zamarł. Zobaczył jego ukochaną dziewczynę siedzącą na balustradzie ogromnego, Hogwardzkiego mostu. Czy ona naprawdę chciała skoczyć w przepaść? Rzucił się biegiem, starając się przy tym by go nie zauważyła.


-Musisz to zrobić. Musisz pomóc swoim rodzicom. Cierpią za każdym razem gdy muszą się na ciebie patrzeć. Nie zasługujesz na nich. Przez ciebie nie żyje. Jesteś zła Hermiono...
-Nie prawda. Nigdy nie chciałam żebyś umarł... Chciałabym żebyś znowu tu był, naprawdę...
-Mogę być z tobą. Znowu możemy być razem! Wystarczy,  że skoczysz z mostu... Nie zasługujesz już na życie...
Czy to możliwe żeby Hermiona Granger widziała ducha Wiktora Kruma? A może były to tylko halucynacje? Tak czy inaczej, miała wrażenie, że jest jak najbardziej prawdziwy. Rozpierał ją żal i poczucie winy. Może naprawdę miał racje? Może naprawdę już na nikogo nie zasługiwała? Jedyne czego pragnęła, to jakoś to zakończyć. Chciała pozbyć się Wiktora ze swojej głowy za wszelką cenę i jeżeli miałaby się zabić, to jest wstanie to zrobić. Siedziała tak na balustradzie patrząc w dół. Zawsze miała lęk wysokości, ale już się nie bała. Co miała do stracenia skoro już i tak miała skoczyć?
-Po prostu skocz-słyszała szept Bułgara. Chciał dla niej jak najlepiej, ale czy oby na pewno? Przymknęła oczy spod których spłynęła drobna łza i już miała się opuścić, gdy nagle od tyłu złapały ją silne ramiona.
-Granger, co ty do cholery wyprawiasz?!-wrzasnął na nią, potrząsając ramionami. Posadził ją na drewnianej podłodze mostu, z szokiem się jej przyglądając. Spuściła swój wzrok, a po jej policzkach zaczęły spływać kolejne łzy.
-Spójrz na mnie-krzyknął, łapiąc ją za podbródek. Teraz patrzyli sobie prosto w oczy. Czekoladowe, smutne i przerażone tęczówki Hermiony oraz zimne i zdenerwowane, stalowoszare spojrzenie Malfoya.
-Co ty ze sobą robisz? Widziałaś jak wyglądasz?! Co ty chcesz osiągnąć?!-krzyknął już na dobre wkurzony.
-Nie krzycz na mnie-wyszeptała drżącym głosem.
-Jak mam na ciebie nie krzyczeć?! Czy ty widzisz co ty ze sobą robisz?! Daj sobie spokój i za nim nie płacz! Jest martwy, Granger! Mar-twy!-potrząsał nią, starając się żeby jak najwięcej z jego słów do niej dotarło.
Zacisnęła zęby, wiedząc, że Ślizgon ma rację. Tyle, że nie o to chodziło. On myślał, że ona za nim tęskni. W rzeczywistości było dużo gorzej, bo on ją nękał. Przychodził i mówił, że powinna się zabić. Jak mu pokazać, że dalej go kocha, że to nie tak jak myśli. Co ona narobiła? Zupełnie o nim przez to wszystko zapomniała...
-Przepraszam...-wyszeptała już nieco silniejszym głosem, jednak nie bardzo go to przekonało. Dalej był wściekły. -Wiem, że ostatnio...
-Wiesz i nic nie robisz?! Granger, weź się w końcu w garść, jasne?!
Zmrużyła oczy i obrzuciła go wzrokiem pełnym wyrzutu. Co on sobie myśli?! Może i zachowywała się żałośnie, ale on zdecydowanie przesadza...
-Przestań Malfoy! Dla twojej wiadomości jego śmierć nie była mi obojętna i mam prawo no... trochę...
-Trochę- przedrzeźniał ją, przewracając oczami. Po chwili wstał, podnosząc ją za ramiona.
-Wyobraź sobie, że jego śmierć nie była mi obojętna. A teraz wracaj do zamku, pogadaj z przyjaciółmi, śmiej się i uśmiechaj-powiedział poważnie, niemal cedząc przez zęby. Zdziwił się bardzo, gdy jakby nic, przytuliła się do niego, mocno ściskając ramionami. Czuł jak bardzo jej tego brakowało. Odwzajemnił uścisk, wtulając twarz w jej pachnące włosy. Westchnął. Minęło tak nie dużo czasu, a ona stała się dużo chudsza. Wiedział, że musiało być jej bardzo ciężko, ale on nie może się nad nią użalać tak jak to robili inni. Odsunął się, całując ją delikatnie w czoło. Tak bardzo za nią tęsknił. Uśmiechnął się do niej delikatnie, łapiąc za ręce.
-Nie karz mi patrzeć jak się niszczysz. Jak byś skoczyła to ja...-zaczął, uświadamiając sobie, że gdyby nie był na czas, całe jego życie ległoby w gruzach.
-Przepraszam, ja, ja... nie masz pojęcia...
-Mam pojęcie, Granger. A teraz powiem ci coś bardzo ważnego-jego twarz przybrała poważny wyraz twarzy. -Uszanuj to, że komuś jeszcze na tobie zależy i nie rób takich rzeczy...
-Ale...-przerwała mu Hermiona. Chciała jakoś się wytłumaczyć. Zrozumiała, że zachowała się jak skończona idiotka.
-Nie ma żadnego ale...-uciął jej szybko.
-No, ale ja...
-Ale ja cię kocham-ujął szybko jej twarz w dłonie, starając się wbić jej to do głowy. Miał gdzieś, że pewnie nie odwzajemnia jego uczucia. Ona po prostu musiała o tym wiedzieć. Spoglądał prosto w jej zaskoczone, czekoladowe oczy. -Ja się nie poddaje i nie pozwolę żebyś mnie zostawiła. Nie w ten sposób. Rób sobie co chcesz, ale żywa.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech ulgi. Czyli jednak dalej ją kochał. Mimo wszystko co się do tej pory wydarzyło. Tak bardzo bała się, że go straciła. Bez zastanowienia rzuciła mu się w ramiona, zaczynając go całować. Chłopak objął  ją w talii, przyciągając najbliżej jak się da. Cieszył się z tego, bo było to jak odpowiedź na jego wyznanie. Tęsknił za nią i pragnął jej jak nigdy dotąd. Była dla niego wszystkim. Mogą mu odebrać wszystko tylko nie ją. Trzymał ją w swoich ramionach w obawie, że jeszcze ją straci. Z namiętnością kosztował smaku jej malinowych ust. Dziewczyna jedną rękę wplątała w jego blond włosy, a drugą zacisnęła na karku.
-Też cię kocham-powiedziała nie przerywając. Zadziałało to na niego jeszcze bardziej pobudzająco. Teraz obydwoje stali sami na wielkim moście Hogwartu myśląc jedynie o sobie. Liczyli się teraz tylko i wyłącznie oni. Namiętnie i gorąco próbowali wykorzystać każdą wspólną chwilę. Obydwoje mieli serca, może doświadczone i niejednokrotnie zranione, ale prawdziwe i dobre. To nie prawda, że Draco Malfoy był złym człowiekiem. Każdy kto potrafi kochać szczerze, mocno i bezinteresownie ma w sobie dobro.  W pełni zasługiwał na dziewczynę która znajdowała się w jego objęciach. Czemu? Bo potrafił ją kochać i nic w zamian od niej nie oczekiwać. Oni przeżyli razem wiele. Nie oszukiwali się i doskonale wiedzieli jacy są. Tworzyli piękną  historię która się nie skończy, bo ich miłość się nie skończy. Mogli popełniać wiele błędów, mogli się kłócić, ale jeśli się kochali, to nie miało to znaczenia, bo kocha się zawsze i nieodwołalnie. Wtedy to uczucie jest prawdziwe, tak jak on i ona na Hogwardzkim moście.

----------------------------------------------------------------
Tak... i to jest ten moment kiedy powinnam napisać koniec, ale niestety zostało mi jeszcze parę wątków do wyjaśnienia, więc ukaże się jeszcze parę rozdziałów :) Tak czy inaczej, historia powoli dobiega końca. Nie martwcie się jednak, nawet jeśli, to spodobało mi się pisanie i zamierzam wtedy zacząć pisać nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że wam się podoba. 
         Pozdrawiam i zachęcam do komentowania :) Powiem, że było mi trochę przykro kiedy wczoraj został pobity rekord wyświetleń, a pod notką tylko 2 komentarze :(

12 komentarzy:

  1. tylko wiesz.. jak będziesz pisać nowe opowiadanie to wyslesz nam adres. prawa?? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A pojawi się Epilog?? Lubię jak opowiadania są zakończone Epilogiem. Często jest jak bohaterowie umierają albo jak żyją po latach.
    Rozdział świetny.
    I dla twojej wiadomości dziewczyno to ja jestem z tobą chyba od 2 lub 3 rozdziału :) Nie komentowałam bo prawie całą historię przeżyłam z telefonem ;)
    No ale jak chcesz to teraz będzie kom przy każdej notce. Oczywiście jak stworzysz nowe opowiadanie to bendę tam od samego początku do końca :)
    A i można wiedzieć jaki był ten rekord wyświetleń? Jestem bardzo ciekawa bo na tym blogu nie jest to wyświetlane :(
    Pozdrawiam
    Pisarka-Mel

    OdpowiedzUsuń
  3. Również jestem ciekawa ile osób Cię odwiedza :) szkoda, że nie pociągniesz tej historii jeszcze trochę dalej, wciągnęłam się w ich losy. Gratuluję talentu :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. :D Więc tak:
    Oczywiście, że dam wam adres, zależy mi na was :D
    Skoro chcecie epilog, to proszę bardzo. Nie będzie 42 rozdziały tylko 43 :D
    Rekord wyświetleń to może nie dużo w porównaniu z innymi blogami, ale prawie 300 co w pełni mnie uszczęśliwia :) Dziękuję za miłe komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mało? :D kobieto ten kto znalazł twojego bloga był (moim zdaniem) najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. :D
    P.S. miałam tak samo jak pisarka-mel. telefon. no cóż :D ale od dzisiaj komentuje wszystko! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. myślę, że to i tak dobre początki ;) ja trafiłam na Twój blog, dzięki jakiejś osobie polecającej go na facebooku, i w żadnym wypadku nie żałuję, że weszłam na niego i za jednym zamachem przeczytałam go od samego początku, trwając z Tobą przez ten czas aż do teraz, i szkoda tylko, że nie będziesz go kontynuowała w dalszym ciągu :( Jeśli zaczniesz pisać nowy, możesz być pewna, że również będę go czytała, tak jak ten z zapartym tchem ;)

    Serdecznie Cię pozdrawiam! ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. komentamarz od najwspanialszego najukochanienszegowatego Irytka! (skromność przede wszystkim)
    oczywiście Draco zadziałał... kończ wątki ale nie kloc ich ;) proszę. ogólnie rzecz biorąc... niech bd Happy End!

    I rozdział 11-hermiona-hogwart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. ohhh ! ♥ no i pięknie jest ♥
    kocham takie momenty :D już baaardzo długo czekałam na te wyznania i w końcu są :D
    i teraz prosze o happy end :D ma być! ;p
    następne opowiadanie będzie Dramionee? :D
    proszeeeee c:

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  9. brakuje mi trochę braku zakończenia wątków z Voldemortem :C Ja też przeczytałam cały twój blog. Jest świetny! Pozdrawiam -tala

    OdpowiedzUsuń
  10. No ale co z Czarnym Panem? Lecę na nexta :D
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń
  11. ,,Ich miłość nigdy się nie skończy..."
    Wlałaś mi w serce nadzieję...
    Że będzie lepiej.
    Że może kiedyś doświadczę...
    Miłości.
    Szczerej, bezwarunkowej...
    Nieśmiertelnej.
    Miłości.
    Dziękuję
    ~Garielka

    OdpowiedzUsuń
  12. WinStar World Casino - Iron Man | Tithlon
    WinStar World Casino has a classic Las titanium rods Vegas atmosphere, featuring world-class 예스 벳 restaurants, a full titanium rainbow quartz casino, titanium headers a titanium 4000 state-of-the-art,

    OdpowiedzUsuń