piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 34

Czym jest życie? To na pewno nie bajka, którą możesz skończyć czytać gdy przestanie ci się podobać. To na pewno nie film, który wyłączysz, gdy zacznie cię nudzić, okaże się zbyt straszny lub po prostu głupi. Życie trwa. Nie da się go wyłączyć albo zatrzymać. Ono się toczy. Nie zależnie co zrobisz. Możesz umrzeć, możesz cierpieć, możesz podejmować niewłaściwe decyzje. Życie trwa dalej i to od ciebie zależy jak ty je spędzisz. Pewnego dnia, przychodzi chwila, w której zastanawiasz się, czy robisz dobrze. Czy postępujesz właściwie i czy właśnie tak chcesz żyć. Zadajesz sobie pytanie czy jesteś szczęśliwy. Jeśli tak, nic nie zmieniaj. Żyje się tylko raz. Jeśli nie, masz problem, który powinieneś szybko przeanalizować. Przypomnieć chwile, które dały ci szczęście i przypomnieć chwile, które wyrządziły ci krzywdę. Nie ma sensu o nich zapominać. Należy je zakończyć i sprawić by wspominając niczego nie żałować. Może i bardziej liczy się to co się dopiero stanie, ale czy nie na doświadczeniach z przeszłości powinniśmy planować swoją przyszłość?
Draco Malfoy opadał na ziemię. Wszystko zwolniło. Nie słyszał już żadnych głosów, nie widział już żadnych twarzy. Wiedział, jednak, że jeszcze żyje. Ale niedługo miało się to skończyć. Nie było już ratunku. Sekundy mijały, a on czuł się tak, jakby była to wieczność. Nie było sensu krzyczeć, trzeba było myśleć, żyć. Choćby te ostatnie sekundy. Uśmiechnął się. Było warto. Przeżył w życiu wiele, ale to z nią spędził ostatnie chwile. Umrze tak, jak zawsze chciał. Spektakularnie, epicko, u boku ukochanej osoby. Może nie zdążył jej tak wiele powiedzieć, ale to nic. On już przeżył, już zrobił i doświadczył. Nie czuł się oszukany. To było prawdziwe. Kto wie, może ich miłość nie miała szans długo przetrwać, ale on wierzył, że Hermiona Granger go zapamięta, że nie był jednym z tysiąca chłopaków którzy przewinęli i jeszcze przewiną się w jej życiu. Wierzył, że  był wyjątkowy. Czasem nie da się czegoś ubrać w słowa. Czasem tylko my czujemy i nie jesteśmy w stanie podzielić się tym z innym. Draco Malfoy mówił tej dziewczynie, że ją kocha, ale tylko on wiedział co tak naprawdę czuł. Czuł zdecydowanie coś więcej. Przywiązanie, sympatie, oddanie, przyjaźń i coś jeszcze, coś co sprawiało, że życie bez niej byłoby zupełnie bez sensu... Upadł. Poczuł jak łamią mu się kości, jak mocno wali o twardą ziemię. Chciałby krzyczeć, ale już nie mógł. Zapanowała ciemność już nie czuł bólu, nie chciał nic czuć. Nagle dało mu się dosłyszeć głos. Jakby dobiegający z daleka. Nieosiągalny i słaby. STRACILIŚMY GO. Nie... tak łatwo się go nie pozbędą. On będzie żył. Jego serce zabiję na nowo dla tej, dla której jest zupełnie oddane. To przykre, że musiało dojść do czegoś takiego, żeby to sobie uświadomił. Czy zawsze musimy zdawać sobie sprawę z takich rzeczy dopiero wtedy gdy jest już z późno? Kiedy już w końcu to coś stracimy? Zawsze popełniamy te same błędy. Więc jest jeszcze szansa. Draco otworzy swe oczy powracając do życia, zdając sprawę jak każdy oddech, jak każdy nadwyrężony mięsień i jak każda złamana kość boli. To dobrze. Takie jest życie. Ale nie to jest najgorsze. To poboli i w końcu przestanie. Prawdziwe rany nosimy w sercu i tylko my jesteśmy w stanie je zagoić. To my musimy być szczęśliwi. Musimy korzystać. Tak więc Draco Malfoy otworzył swoje oczy zachłystując się powietrzem. Wrócił, ale czeka go walka. Zobaczył nad sobą mnóstwo niewyraźnych twarzy. Ale to ta jedna się liczyła. Zapłakana i przerażona dziewczyna wpatrywała się w niego swoimi wielkimi, czekoladowymi oczami. Jak to jest, że całym sensem naszego życia może być ta jedna, jedyna osoba? Owszem, możemy sobie wmawiać, że to minie, że to tylko tymczasowe. Ale nie ma dwóch takich samych osób na świecie i ktoś kogo raz pokochaliśmy na zawsze pozostanie w naszym sercu niezapomniany. Nie znajdziemy drugiej, prawdziwej miłości. Taka jest tylko jedyna. Czy Draco mógłby kochać kogoś bardziej niż tę zapłakaną dziewczynę? To dla niej teraz żył i to ona się liczyła. Nie miał jednak siły mówić, po prostu na nią patrzył i to wystarczyło.
-Draco-wyszeptała dotykając jego twarzy. Była przerażona. Jego serce się zatrzymało  i wtedy dopiero uświadomiła sobie, że nie może go stracić. Potrzebowała go i co najważniejsze, kochała-bezwarunkowo. Musiała patrzeć jak od niej odchodzi. Tyle, że teraz zbędne były słowa i przeprosiny. Teraz umierał, było za późno. I nagle otworzył stalowoszare oczy, które kochała. I coś się w niej obudziło. Dał jej nadzieję, dał jej nową szanse. Czy naprawdę musiała czekać aż spadnie z miotły i połamie kości, by  uświadomić jak naprawdę jej na nim zależy? Czy może wiedziała o tym i nie dopuszczała do siebie tej myśli. Jak bardzo wydaje się to głupie. Baliśmy się odrzucenia, reakcji innych, a potem staje się za późno. Co jej po paru pocałunkach i rozmowach. Ona tak naprawdę nie powiedziała mu, co czuje. Co jej po pustych słowach, które tak często mówiła do Kruma, czy innego chłopaka? Ten był wyjątkowy, ten był tym jedynym. Do niego czuła znacznie więcej. Zwykłe kocham cię było niczym w porównaniu do tego co chciała mu  powiedzieć. Dlaczego więc mu tego nie powiedziała? Bo tacy już są ludzie. Muszą coś stracić,  by uświadomić tego wartość. Klęczała tak nad nim i po prostu się uśmiechała. Patrzyła mu w oczy i dziękowała, że żyje. Nigdy by sobie tego nie wybaczyła. On ją ratował. Był gotowy poświęcić własne życie i zdrowie dla niej. Czy jest piękniejszy dowód oddania i miłości? Co jej po czekoladkach i kwiatach od Kruma? Pokazał ile dla niego znaczyła, pozwalając na to by jego pałkarz wymierzył w nią tłuczkiem. Możemy się kłócić i twierdzić, że to co jest między nami nie ma sensu. Wszystko staje się jasne dopiero wtedy gdy widzimy co jest wstanie zrobić dla niej ta osoba. Uratował ją przed ogromnym wilkiem, obronił przed kolesiami w barze. starał uchronić przed Johnem w końcu opiekował się nią kiedy była ranna. Czemu była taka ślepa i tego nie doceniła? Nie zostało jej teraz nic innego jak po prostu patrzeć. Bezsilność to chyba jedyne co ją w danej sytuacji męczyło. Potem widziała, jak zabierają go do własnego skrzydła szpitalnego, jak niosą go z ponurymi minami. Żył, ale w każdej chwili mógł przestać, mógł się poddać. Nie... Draco Malfoy się nie poddaje. Ile to razy wypowiadał te słowa? Ma szanse to udowodnić. Wrócić do dziewczyny, samotnie klęczącej na wielkim boisku do Quidditcha, odnaleźć sens życia i zacząć żyć naprawdę.

Przez wiele godzin czuł, jak rozrywa go od środka. Ból był nie do zniesienia. Paliła go każda złamana i obita kość. Czemu nie ma z nim przyjaciół? Czemu nie ma rodziny? Bo ich nie ma. Została mu tylko ona. Nie mógł jej stracić. Musiał żyć. Dla niej, dla przyjaciół, dla Briana o którym zdawał się zapomnieć, a który dalej mieszkał w jego sercu. Chciał żyć, chciał się wyrwać. Ale nie mógł. Bo go bolało. Stało się męczące i nie do zniesienia. I kiedy przyszła już chwila zwątpienia, kiedy było tak ciężko, że myślał, że nie da rady, przychodziła ona. Jego miłość, miłość Dracona Malfoya.
-Jak się czujesz?-spytała w końcu gdy otworzył oczy. Leżał w skrzydle szpitalnym, a ona przesiadywała tu całymi dniami. Wreszcie się obudził i wierzyła, że będzie już dobrze.
-Granger, nienawidzę tej szkoły-powiedział przejeżdżając dłonią po twarzy. Był wściekły na idiotów, którzy go otaczali. Mimo iż była przy nim dziewczyna, nie mógł się pozbyć tego uczucia.
-Napisałam list do Dumbeldora. Możemy stąd wyjechać gdy tylko będziemy gotowi, a póki co ty nie jesteś gotowy...-zmierzyła go współczującym wzrokiem, po czym nachylając się, ukryła twarz w jego pościeli. Zrobiła to, bo po jej policzkach zaczęły spływać łzy, a nie chciała by to zauważył. Poczuła jak chłopak wplata swoje palce w jej włosy i zaczyna delikatnie gładzić ją po głowie.
-Nie długo wrócimy, zobaczysz... w sumie... to śmieszne przeżyliśmy tu tylko jeden dzień...
-To nie jest śmieszne!-krzyknęła w pościel. Nie podobał jej się jego sposób patrzenia na świat. -Obiecaj mi, że więcej tego nie zrobisz!
-Niby czego? Jedyne co ci mogę obiecać, to to, że więcej nie wsiądziesz na miotłę-odparł rozbawiony. Musiał jakoś poprawić sobie humor. Nie udało mu się to, bo dziewczyna wybuchła histerycznym płaczem. Poczucie winy bardzo ją dręczyło.
-Tak mi przykro...-zaczęła łamiącym głosem. Draco usiadł na łóżku krzywiąc się z bólu. Przygarnął ją do siebie mocno przytulając.
-To nie twoja wina... Jedyną osobą którą można za to winić jestem ja... no i może jeszcze Krum.
Może i przeżył wewnętrzną przemianę, ale był wściekły na Bułgara. Gdyby nie jego egoistyczne i dumne podejście do gry, do niczego by nie doszło. Tymczasem prawie go zabił. Draco cenił sobie swoje życie i nie zamierzał tak po prostu mu tego wybaczyć...



Ciemna postać przemierzała przez ulicę, zasłaniając swoja bladą twarz kapturem. Wściekła wpadła do jednego z lokali Śmiertelnego Nokturnu. Przechodziła między stolikami, nie zważając na wścibskie spojrzenia zgromadzonych ludzi. Szukał tego jednego. Zobaczył. Ciemnowłosy mężczyzna siedział na wielkiej kanapie wygodnie się rozsiadając. Podbiegł ciągnąc za sobą fałdy czarnego płaszcza. Przyłożył różdżkę do jego piersi i wysyczał chłodnym, niskim głosem.
-Zaczynasz robić problemy, Benie-mroził go swoimi szkarłatnymi ślepiami.
-Kim jesteś?!-krzyknął próbując załagodzić sytuację.
-Nazywam się Lord Voldemort i zabiję cię jeśli chociaż raz moje uszy dosłyszą twoje plugawe imię-wycedził przez zaciśnięte zęby, po czym teleportował się z trzaskiem. Czyżby Czarny Pan wziął sprawy Hermiony Granger we własne ręce?

12 komentarzy:

  1. osz kurna! ja płacze ! ja nieczuła dziewczyna, po prostu rycze :x ja tez chce się tak zakochac nooo :c

    "Nie znajdziemy drugiej, prawdziwej miłości. Taka jest tylko jedyna."- przy tych słowach coś we mnie pękło. Cos od środka. I chyba już wiem co to jest.
    Ten rozdział dał mi wiele do myślenia. Dał mi do myślenia czym naprawde jest miłość i jak wiele znaczy. Pokazał jaką cenną jest wartościa dla człowieka, i to właśnie dla niej warto życ.
    Dziękuje.
    Poprostu i tak zwyczajnie dziekuje.
    Nie będe pisała jaki ten rozdział jest piękny , bo już każdy taki jest. Cudowny.
    Naprawde ogromne wyrazy uznania, że potrafisz codziennie wstawiać tak genialne notki. Po raz kolejny dziękuje.
    I w ogóle dziękuje że piszesz. Dziękuje.
    Na kolejną notke czekam już z niecierpliowością.
    Jeszcze raz dziękuje ♥

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Droga,

    widzę, że wzięłaś nasze prośby do serca. Czytając ten rozdział, byłam niesamowicie zaskoczona, że potrafisz tak to przedstawić. Przedstawić to w sposób bardzo wysublimowany, ale zarazem prowokacyjny. Jestem bardzo zaskoczona, oczywiście mile. Bardzo podziwiam Cię za wyobraźnię oraz wytrwałość.

    Pozdrawiam ponownie,

    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejkuu, cudowny ten rozdział <3 to w jaki sposób opisujesz miłość jest epickie i piękne ... nigdy nie potrafila bym tak świetnie czegoś opisać.. zazdroszcze talentu ! ;DD
    ~C

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja cię znajdę. Znajdę i zabiję. Dlaczego ? Bo przez ciebie się rozpłakałam. I teraz jak gdyby nigdy nic najspokojniej w świecie płaczę i obiecuję że cię zabiję. Po prostu wspaniale.~Nika

    OdpowiedzUsuń
  5. kurna! ja egoistyczna, chamska i arogancka twardzielka, leżę i ryczę o 2:30 w nocy!!! To jest chore! P prostu uwielbiam to jak piszesz i oddajesz emocje! Kocham Draco i codziennie zastanawiam się czemu ten wstrętny idiota nie może być mój!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham ♥ nic więcej nie powiem bo słowa są zbyt słabe by opisać to co mam przed sobą ♡
    Życzę weny *-*
    -Julita

    OdpowiedzUsuń
  7. TO JEST PO PROSTU WSPANIAŁE!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziwne, źe Voldemort komuś odpuszcza i nie zabija go od razu. To bardzo nie w stylu Voldemorta. Rozumiem co chciałaś przekazać, ale troche mi to nie pasuje do niego.
    Pomimo to pierwsza część notki bardzo dobra. Przemówiła do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszyscy ryczą a ja mam beke z Malfoya xd
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń
  10. No cóż...
    Zgodzę się z ~Z.
    Dziękuję.
    Jest we mnie takie coś, co właśnie zastanawia się, jak wygląda miłość.
    I czy kiedykolwiek ta miłośc będzie musiała coś udowadniać, jak Draco.
    Coś, co pyta, czy jej się uda? A może spotkamy się dopiero na tamtym świecie, z barierą niewypowiedzianych słów między nami?
    Coś, co chce być lepsze niż Hermiona.
    Coś, co zastanawia się, czy za 20 lat będę miała dla kogo żyć...
    Dziękuję...
    Dziękuję, że obudziłaś we mnie...
    Serce.
    Kochające, współczujące, żałujące...
    Żywe.
    Serce.
    Dziękuję.
    Jesli kiedykolwiek to przeczytasz, wiedz, że mam wobec Ciebie niewypowiedziany, niespłacalny dług.
    W internecie możesz poszukać...
    Garielki.
    Dziękuję.
    ~Garielka

    OdpowiedzUsuń
  11. 53 year old Community Outreach Specialist Fonz Wyre, hailing from Nova Scotia enjoys watching movies like My Father the Hero and amateur radio. Took a trip to Madara Rider and drives a Ferrari 250 GT California. wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń