sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 35

Patrzyła jak zasypia. Udawał twardego, a tak naprawdę bardzo cierpiał. Był słaby i póki co nie było szans na szybki powrót do Hogwartu. Podróż by go wykończyła. Pragnęła być z nim, ale nie mogła. Dostała mnóstwo listów z Hogwartu. Musiała się uczyć. Nienawidziła tej szkoły. Nikogo nie znała, nauczyciele byli nienormalni, a ich system nauczania był wprost beznadziejny. Do tego Wiktor Krum miał z nią wspólne prawie wszystkie lekcje. Nie mogła się na niego patrzeć i za każdym razem mijała go z obrzydzeniem. Nie potrafiła mu tego wybaczyć, mimo iż wypadek Dracona nie był bezpośrednio jego winą. Wyszła ze skrzydła szpitalnego udając się do biblioteki. Było to jedyne znośne miejsce w tej szkole. Nie miało jednak szans z tą Hogwarcką. Usiadła przy jednym ze stolików i zagłębiła się w Historie Durmstrangu. Nie była ona tak ciekawa jak ta jej szkoły, jednak musiała przyznać, że trochę ją zafascynowała. Durmstarng miał mnóstwo obyczajów i tradycji o których w Hogwarcie nikt nie słyszał. Za oknem zapadał zmierzch, a po szybie spływały krople deszczu. Kochała czytać, słysząc charakterystyczny, szumiący dźwięk. Było to w pewien sposób magiczne. Odpływała wtedy w świat książki, zupełnie zapominając o rzeczywistości. Nie zauważyła więc jak obok niej przysiadł się pewien chłopak.
-Hermiono, musimy porozmawiać-odezwał się uświadamiając sobie, że dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z jego obecności. Dziewczyna leniwie przeniosła wzrok znad kart księgi i westchnęła zrezygnowana.
-Nie sądzę byśmy mieli o czym, Krum-odparła chłodno próbując z powrotem skupić się na czytaniu. Nie mogła. Rozproszył jej myśli swoją obecnością. Była na niego wściekła, a on nic sobie z tego nie robił. Przyszedł do niej i bezczelnie mówi jej, że ona coś MUSI. Zacisnęła zęby i ze złością zatrzasnęła  księgę. Odłożyła ją mocno waląc o blat stołu. Spojrzała na niego wyzywająco dając mu do zrozumienia, że ma mówić. Chłopak przygryzł nerwowo wargę długo się wahając.
-No właśnie...-obrzuciła go zimnym spojrzeniem i zaczęła kierować się ku wyjściu z biblioteki. Nie było jej to jednak dane, bo Bułgar złapał ją za nadgarstek i błagalnie poprosił by usiadła. Spojrzała na niego pogardliwie i w końcu się zgodziła. Miała ochotę mu wygarnąć, więc jeśli da jej w tej rozmowie jakikolwiek pretekst na pewno skorzysta.
-Pamiętasz jak w czwartej klasie przesiadywałaś w bibliotece?-spytał łapiąc jej rękę. Szybko odrzuciła ten gest unosząc brwi. Do czego zmierzał?
-Daruj sobie Krum. To było dawno i nie ma znaczenia co robiłam w czwartej klasie...
-Ma, bo właśnie wtedy się w tobie zakochałem. Z tego co pamiętam, to ty też coś do mnie czułaś.
-Błagam cię Krum-dziewczyna przewróciła oczami. Czuła się lekko zażenowana. -Możliwe, ale to na pewno nie była miłość. Miałam czternaście lat! To była zabawa, zauroczenie...-po chwili ugryzła się w język. Nie będzie się tłumaczyła temu kretynowi!
-Ale ja nadal coś do ciebie czuje i jestem pewny, że ty coś do mnie też. Takie uczucie nie umiera.
Nie mogła zaprzeczyć. Bez wątpienia coś do niego czuła. Kiedyś. Teraz liczył się już ktoś inny.
-Czemu sądzisz, że mogłabym coś do ciebie czuć? Po tym wszystkim?
-Po tym wszystkim?! Hermiono czy ty naprawdę sądzisz, że jestem taki zły?! Niby w czym jestem gorszy od tego całego Malfoya?!
-Nie mieszajmy w to Malfoya-wycedziła przez zęby. Była wściekła.
-A to niby czemu? Odpowiedz na pytanie.
W sumie to czemu nie? Chciał wiedzieć to mu odpowie. Niech zna prawdę.
-Malfoy nie nazwał mnie dziwką-sądziła, że to wystarczy. Na Bułgarze nie robiło to jednak żadnego wrażenia. Patrzył na nią obojętnym wzrokiem, wzruszając ramionami.
-Chwała mu za to!
-Jesteś żałosny-mierzyła go morderczym spojrzeniem. -Czemu sądzisz, że na mnie zasługujesz?
-Bo przeżyliśmy wspaniałe chwile, Miona. Nie można tak tego zaprzepaścić!
-A ja się łudziłam, że przeprosisz-westchnęła, po czym wybiegła z biblioteki trzaskając drzwiami. Wyszła na korytarz w wyjątkowo podłym nastroju. Minęła właśnie jakiś posąg, gdy z jakiejś pustej klasy wyszła grupa chłopców. Wyglądali na starszych od Hermiony. Byli wyżsi i silniejsi. Zamierzała ominąć ich obojętnie, gdy jeden z nich złapał ją za ramiona przyciskając do ściany. Znieruchomiała. W jej oczach krył się strach. Nie miała ze sobą nawet różdżki. Chłopak patrzył na nią pożądliwym wzrokiem, uśmiechając się szyderczo. Reszta jego kolegów, zapewne w obawie przed konsekwencjami, odeszła gdzieś, bynajmniej nie zamierzając jej pomóc. Zaklęła w duchu i próbowała wyrwać się z uścisku chłopaka. Była w końcu Hermioną Granger, zawsze znajdowała wyjście w nawet w najgorszych sytuacjach. Teraz, zdawała się być zupełnie bezradna. Czuła na swojej szyi usta chłopaka. Bez skrupułów się do niej dobierał. Nagle zobaczyła kątem oka, zbliżającego się w ich stronę Wiktora Kruma. Odetchnęła z ulgą. Jeszcze chwila i otrzyma potrzebną pomoc. Bułgar stanął za jej oprawcą i tylko się uśmiechał. Nie wyglądało na to by zamierzał coś zrobić. Tymczasem ręce chłopaka wędrowały do jej koszuli kolejno rozpinając guziki. Zaczęła wrzeszczeć i się wyrywać, błagalnie patrząc na Wiktora. Widziała jak się uśmiecha.
-Nie wiedziałem, że aż taka jesteś łatwa, Granger-szepnął z mściwą satysfakcją, po czym zaczął się odwracać. Jej napastnik tak jak nic nie zrobił sobie z jego obecności, tak teraz jeszcze z większą zachłannością pochłaniał pocałunkami jej ciało.
-To jest to twoje uczucie, tak?!-wrzasnęła za nim desperackim głosem. Podziałało. Zatrzymał się i spojrzał na nią mrożącym wzrokiem.
-Zostaw ją Chad-powiedział obojętnie. -Zostaw!-krzyknął. Chłopak niechętnie się od niej odsunął, posyłając jej kpiący uśmieszek. Dziewczyna osunęła się po ścianie, ukrywając twarz w dłoniach. Słyszała tylko oddalające się kroki chłopaka i kucającego nad nią Wiktora.
-Hermiono, ja...-zaczął, ale wszystko już u niej stracił.
-Daruj sobie!-powiedziała wściekła podnosząc głowę. W jej oczach krył się ból i zawód. Nie tego się po nim spodziewała. Poderwała się z miejsca, zamierzając jak najszybciej uciec.
-Ej! Uratowałem cię!-wrzasnął za nią, poirytowany.
-Chwała ci za to-odparła na chwilę się odwracając. Po jej policzkach spływały łzy strachu i złości. Szybko zaczęła kierować się w stronę skrzydła szpitalnego. Jedyne czego potrzebowała, to bliskości Dracona. Otworzyła drzwi, kompletnie zapominając o pukaniu. Wparowała do sali podchodząc do jego łóżka. Przeciągał się. Obudziła go.
-Wyjeżdżamy stąd!-krzyknęła na niego, zrzucając na jego osobę cały swój ból.
-Co się stało?-spytał zdezorientowany. Zmarszczył brwi, jednocześnie łapiąc się za pękającą od jej wrzasku głowę.
-Wyjeżdżamy! Teraz! Od razu!-usiadła na podłodze opierając się o ścianę. Ukryła twarz w dłoniach, wybuchając niekontrolowanym szlochem.
-Co się dzieje?-ponowił pytanie Draco z zaintrygowaną miną. Usiadł na łóżku, lepiej jej się przyglądając.
-Nienawidzę tej szkoły, nienawidzę tych ludzi, nienawidzę przeklętego Kruma...
-Co ten kretyn znowu zrobił?-spytał lekko się denerwując. Nigdy nie widział jej w takim stanie,a gdy tylko usłyszał, że palce mieszał w tym Krum...
-Nieważne! To znaczy... ja nie mogę ci tego powiedzieć, bo to jest...-zaczęła łamiącym głosem.
-Granger! Masz mi powiedzieć-przybrał srogą minę, a w jego oczach kryła się chęć mordu.
-No ale...-nie miała siły mówić. Po prostu usiadła na jego łóżku i zaczęła wypłakiwać łzy w jego koszulkę. Lekko przygarnął ją do siebie gładząc ją po głowie. Po chwili odsunął się unosząc jej pod brudek, zmuszając tym samym to spojrzenia prosto w oczy.
-Po prostu mam dość tej szkoły-powiedziała, decydując, że nie powie mu o incydencie z Bułgarem. Z pewnością doszłoby do rękoczynów jak nie morderstwa.
-Przecież masz mnie, możesz na mnie liczyć-zaczął przewracając oczy. Miał dość jej upartości.
-Właśnie w tym jest problem, Draco! Nie ma cię ze mną kiedy cię akurat potrzebuję!-myślała tu o chłopaku przygniatającym ją przed chwilą do ściany. Była wściekła, że doszło do czegoś takiego. Jej gniew spadł przez to między innymi na niczego winnego Dracona.
-Wiesz,że nie mogę-odparł spokojnie, lecz z pewną irytacją. Nie była z nim szczera, a do tego ma jeszcze jakieś pretensje.
-Ale czemu to wszystko spada na mnie?-spytała. Nie liczyła się z tym, że była trochę niesprawiedliwa. Mówiła to, co w danej sytuacji czuła, a czuła się beznadziejnie. Do tego nie miała komu o tym powiedzieć, a on zaczynał się na nią denerwować. Nie wiedząc co ma robić, po prostu wyszła z sali. O nie. Na to Ślizgon nie mógł pozwolić. Ubliżało to jego godności. Wstał z łóżka, czując jak uginają się pod nim nogi. Wziął głęboki oddech i nie zważając na protesty tamtejszej pielęgniarki, wyszedł z sali. Granger szła na końcu korytarza. Dogoniłby ją gdyby tylko miał siłę.
-Granger!-wrzasnął wkurzony. Dziewczyna chciała odpowiedzieć, lecz z sąsiedniego korytarza wyszedł Wiktor Krum. Kiedy ochłonął, postanowił ją znaleźć. Nie mógł pozwolić, by tak to się skończyło. Szukał jej po całej szkole, gdy natknął się na nią w pobliżu skrzydła szpitalnego. Była to dość niecodzienna sytuacja. Dziewczyna z wściekłością spoglądała na Dracona Malfoya, który wyglądał jakby uciekł ze skrzydła szpitalnego. Zaraz... on uciekł z skrzydła szpitalnego! Ubrany był w czarną, zwykłą koszulkę i ciemne, dresowe spodnie. Jego włosy były niezwykle nawet jak na niego potargane, ale nawet wtedy wyglądał bosko. Mierzył dziewczynę  swoim ironicznym wzrokiem, opierając się o ścianę. Był wyjątkowo blady i wyglądał jakby miał zemdleć. Nie dawał jednak żadnych takich oznak i dzielnie stał na korytarzu cholera wie po co. Wiktor stanął tuż za plecami Gryfonki z uniesionymi brwiami. Gdy tylko zobaczył to Draco, uśmiechnął się mściwym uśmieszkiem. Tak... teraz był tym wszystkim znanym Malfoyem-zimnym i aroganckim. Podszedł do niezdającej sobie sprawy z obecności Kruma Hermiony. Dziewczyna spojrzała na niego lekko zdezorientowana. Jego wzrok zdawał się być lekko nieprzytomny, spoglądał ponad jej ramię. Szybko się odwróciła.
-Kogo my tu mamy?-spytał Draco uśmiechając się ironicznie. Zupełnie ignorował Hermionę. -Zabiję cię-wycedził zbliżając się do chłopaka. Ten już zacisnął pięści by zadać cios, gdy nagle stanęła nad nimi brązowowłosa dziewczyna.
-Dajcie spokój. Nie warto-kierowała to bardziej do blondyna, bo na tego drugiego nie mogła patrzeć.
-Przyszedłem cię przeprosić...-zaczął Krum, jednak dziewczyna szybko mu ucięła nie obdarzając go nawet jednym spojrzeniem.
-Daruj sobie, nigdy ci nie wybaczę.
Draco uniósł znacząco brwi, mierząc chłopaka wściekłym spojrzeniem. Co takiego ten kretyn zrobił jego Granger?! Napiął obolałe mięśnie, szykując się do ataku, gdy stanęła przed nim dziewczyna.
-Przestań Malfoy!-nie zareagował-Przestań!-zaczęła uderzać pięściami w jego umięśniony tors.-Nienawidzę cię! Nienawidzę, słyszysz?! Czy ty mnie kiedykolwiek słuchasz?! NIE DOTYKAJ GO!-dziewczyna wpadła w szał. Doskonale wiedziała, że tym razem chłopak nie dałby rady. Pociągnęła go za ramię, jednak to nie poskutkowało. Blondyn spoliczkował Bułgara nie zwracając na nią najmniejszej uwagi. Krum już miał mu oddać, gdy ta stanęła przed Ślizgonem i spojrzała mu prosto w oczy. W jej czekoladowych, zazwyczaj ciepłych oczach, kryła się wściekłość. Nie mogła już tego wytrzymać. Czy ktoś tu się z nią w ogóle liczył?! Nie mogąc się powstrzymać, dała Ślizgonowi w twarz.

-----------------------------------------------------
Moi drodzy!
Mam nadzieję, że wam się podobało. Musiałam trochę popsuć i podłamać serduszko Malfoya, bo wydaje mi się, że właśnie wtedy jest najlepszy-kiedy jest zły, bezczelny i wkurzony. Popsuje teraz trochę ich relacje, ale nie martwcie się, przez to opowiadanie będzie ciekawsze :) 
Oczywiście proszę o duuużo komentarzy. Pobudza to moją wenę i chęci do pisania. Zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów, które mam nadzieję przez dalszy ciąg będą dodawane codziennie. 
                                            Pozdrawiam, wasza Oli Fajna :)

5 komentarzy:

  1. Więcej chce więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteś wspaniała ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie wierze!
    normalnie zaraz Cię pobije :x zaczynało być dobrze a już musiałaś namieszać :c
    czekam na nn.

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hermiona jest znów irytująca.. -_-

    OdpowiedzUsuń
  5. To było genialne jak Granger spoliczkowała Malfoya xd. Idę na wieceeeeej! [omnomnom]
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń