czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 18

Hogwart, to bardzo przyjemne miejsce. Młodzi czarodzieje spędzają tu najwspanialsze chwile w swoim życiu. Przyjaźnie, przygody, nauka, pierwsze miłości- od tego zależy to czy, będą  przyjemnie wspominać pobyt w zamku. Jest on najbezpieczniejszym miejscem w całej Anglii. Jednak ostatnimi czasy nie jest to prawda. Przykładem może być porwanie samej Hermiony Granger- największej kujonki w dziejach Hogwartu, sprzed jego bram. Oczywiście, można się upierać, że porwano ją sprzed, nie z Hogwartu, ale nigdy wcześniej coś takiego nie byłoby do pomyślenia. No może w czasach świetności Voldemorta. Jak widać, chyba znowu nastały. Zły czarnoksiężnik znowu porywa i morduje. Bez skrupułów odbiera życie dzieciom, kobietą i mężczyzną nie zależnie od ich pochodzenia. Jak można na to pozwolić? Jakim cudem jeden czarodziej jest wstanie wyrządzić tyle krzywd, a reszta społeczeństwa nie potrafi go pokonać? Okazuje się, że Voldemort to niezwykle utalentowany czarodziej i stawienie mu czoła jest nie lada wyzwaniem...

-Harry, Ron! Nie widzieliście Miony?! Szukam jej od samego rana i nigdzie jej niema... chyba nie wróciła na noc...
-Nie przejmuj się Ginny ,na pewno się znajdzie-odparł Ron, przeciągając się na fotelu.-Jest sobota, weekend, wyluzuj...
-Ron, jak możesz?! A, jeśli coś jej się stało? No powiedz mi gdzie może teraz być?
-U rodziców. Czasem teleportuje się do nich na weekend.-odparł rudowłosy, jakby to było oczywiste.
-Owszem, ale zawsze nam o tym mówiła, teraz nie zostawiła żadnego listu.-powiedziała Ginny podpierając się pod boki. Ta sytuacja coraz bardziej jej się nie podobała.
-Nie denerwuj się Ginny, kiedy ją widziałaś po raz ostatni?-spytał w końcu Harry włączając się do rozmowy.
-Wyszła wczoraj wieczorem, jak kładłam się spać. Myślałam, że za chwilę wróci. Mówiła, że idzie się przejść...
-Może się z kimś spotyka i wczoraj w nocy...
-Nie, Ron! Ona zaginęła, coś jej się stało... idę do McGonagall.-oburzona Ginny wyszła z pokoju wspólnego, przeskakując dziurę w portrecie.
Ron przewrócił teatralnie oczami, po czym próbując załagodzić sytuację, zaproponował Harry'emu partyjkę czarodziejskich szachów.
-Nie, Ron!-odpowiedział Harry. Bardzo przypominał wtedy rozzłoszczoną Ginny. -Hermionie naprawdę mogło się coś stać. Poczekajmy aż Ginny wróci od McGonagall i wtedy zobaczymy co da się zrobić. Tymczasem...
-...zagramy w szachy czarodziejów?-spytał Ron z nadzieją w głosie. Harry przez chwilę bił się z myślami, po czym razem z przyjacielem, przystąpił do gry.



-Jesteś pewna, że nie wróciła do dormitorium na noc?-spytała Minerwa zaciskając usta w cienką linie.
-Tak, pani profesor-przytaknęła Ginny.
-Hmm...  i jesteś pewna, że nie ma jej w zamku?
-Tak, przeszukałam chyba cały zamek, nie mam pojęcia co się z nią stało. Nigdzie jej nie ma. Wyszła wieczorem się przejść. Boję się, że poza bramy Hogwartu...
-Spokojnie, jakoś sobie poradzimy. Zbierz przyjaciół. Zawiadom kogo się da. Nie angażuj rodziców Hermiony, to może się okazać niebezpieczne dla mugoli. Podzielcie się i przeszukajcie miejsca gdzie mogłaby być.
W ciemnych oczach Ginny rozbłysły promyki nadziei. Ktoś wreszcie wziął jej słowa na poważnie.
-Oczywiście, pani profesor, już idę.-mówiąc to zerwała się z krzesła, uścisnęła rękę profesor McGonagall i wybiegła z gabinetu w stronę wieży Gryffindoru. Stanęła przed dużym portretem grubej damy.
-Dokąd to się tak śpieszysz?-zagadnął dziewczynę obraz.
-Nie teraz- wydyszała rudowłosa, próbując złapać oddech.-Gnębiwtryski-dodała po chwili przypominając sobie, że jeśli chce wejść, musi podać hasło. Wskoczyła do pokoju, mijając urażoną grubą damę.
-Harry! Ron! Fred, George!-wrzasnęła, próbując przywołać jak najwięcej osób. Mimo iż zawołała tylko tą czwórkę, zbiegło się do niej więcej, zaciekawionych osób. Nie narzekała jednak, bo bardzo jej to odpowiadało.
-Słuchajcie wszyscy!-krzyknęła, by zebrani ją słyszeli.-Hermiona zaginęła. Mam polecenie od McGonagall. Mamy się podzielić na grupy i ją znaleźć. Ja, Harry i Ron szukamy w Zakazanym Lesie. Fred, George, idziecie na błonia. Lavender, ty zostań w zamku i szukaj jej w każdym zakątku. Seamus i Dean, Londyn. Neavill pójdziesz do jej rodzinnego miasteczka. Katie Bell, co powiesz na Hogsmade? Pójdziesz z Angeliną.
Ginny rozdawała rozkazy niczym kapitan statku, szykujący się do wojny. Stała po środku Pokoju Wspólnego Gryffindoru, machając rękami i rozdając polecenia. Po chwili zmarszczyła brwi i lekko się zamyśliła. Brakowało jej osób, a nie mogła angażować nikogo młodszego. Nie sądziła również, że ktoś z innych domów pomoże im w szukaniu Hermiony.
-Neavill, idź po Lunę-powiedziała szybko, przypominając sobie o przyjaciółce.
Po chwili znów wróciła do swoich poprzednich myśli. Nagle przypomniała sobie o kimś, kto z pewnością pomoże Hermionie.
-Krum!-szepnęła do siebie, biegnąc w stronę dormitoriów chłopców. Weszła do pokoju Harry'ego podchodząc do siedzącej w klatce Hedwigi. Wzięła ze stojącego obok biurka pergamin i pióro, po czym zabrała się za pisanie krótkiego listu.



                                                 Wiktorze!!!
Hermiona zaginęła. Nie mamy pojęcia gdzie mogłaby być. Spotkajmy się w Hogsmade. Bądź za 10 minut. Czekam w Trzech Miotłach.
                                                           Ginny Wesley



-Trzymaj, to wynalazek moich braci... mam nadzieję, że ci nie zaszkodzi. Dzięki temu będziesz... trochę szybsza...-powiedziała Ginny gładząc Hedwigę po głowie. Podała jej trzy, małe, kolorowe cukierki. Sowa z ochotą skubnęła jej rękę, zjadając smakołyki. Poczekała aż dziewczyna przywiąże jej do nogi list, po czym z zawrotną prędkością wyleciała przez okno.
-Aaa jednak działa-westchnęła Ginny, schodząc do salonu. -Ron, Harry, nie idę z wami. Poradzicie sobie sami. Ja muszę iść gdzieś indziej.-mówiąc to wyszła z Pokoju Wspólnego Gryffindoru, kierując się w stronę Hogsmade.
Szybko weszła do pubu. Rozejrzała się po stolikach. Krum już czekał. Siedział z założonymi rękami.
-Jesteś już-westchnęła, przysiadając się do chłopaka.
-Teleportowałem się 3 minuty temu. Dostałem wiadomość... szybko. Co ty dajesz tej sowie do jedzenia?-Ginny skrzywiła się na dźwięk wkurzającego akcentu chłopaka.
-Nieważne. Hermiona zginęła. Myślę, że ją ktoś porwał...
-Kto mógłby ją porwać?
Ginny zrobiła minę jakby to było oczywiste.
-Śmierciożercy, a kto? Wiesz gdzie mogliby ją trzymać? Wiem, że twój dyrektor był...
-Nie mieszaj w to mojego dyrektora... owszem domyślam się gdzie mogliby ją trzymać. Chodź, pozabijamy paru śmierciożerców-mówiąc to, Krum wstał ciągnąc Ginny w stronę wyjścia.
-Teleportujemy się łącznie. Ostrzegam, może być niebezpiecznie.
-Dla Miony, zrobię wszystko. Krum, ale my nie mamy pojęcia czy oni ją na pewno porwali... Co jeśli...
-Myślę, że ją porwali. Ostatnio zachowywała się dziwnie...-Wiktor złapał Ginny przygotowując się do teleportacji. Rudowłosa uśmiechnęła się blado. Nie sądziła, by dziwne zachowanie Hermiony miało coś wspólnego ze śmierciożercami. Mimo to stwierdziła, że chłopak nie powinien o tym wiedzieć. Zgodnie okręcili się, znikając w miejsce znane tylko Krumowi. Po chwili znaleźli się przed ogromnym domem.
-Myślę,że ona jest w piwnicy. To niebezpieczne, możesz się wycofać.
Ginny tylko prychnęła pod nosem i spojrzała na niego z politowaniem.
-Chyba sobie żartujesz, idziemy-mówiąc to skierowała się w stronę drzwi.
-Poczekaj Ginny, tam się roi od śmierciożerców. Musimy być niezauważeni.
-Dobrze, to co proponujesz?
Krum jedynie wzruszył ramionami i podszedł do drzwi. Jak widać, jego technika nie różniła się zbytnie od Ginny. Dziewczyna przewróciła oczami i weszła za chłopakiem do domu. Znaleźli się w szerokim holu. Wyglądał bardzo ładnie i Ginny nie mogła zrozumieć jakim cudem jest to miejsce, gdzie śmierciożercy trzymają jej przyjaciółkę. Po obu stronach korytarza mieściły się mocne, dębowe drzwi. Dochodziły zza nich najróżniejsze odgłosy. Ginny i Krum, od razu przyśpieszyli kroku, nie chcąc być przyłapanym. Już chcieli skręcić w jeden z bocznych korytarzy, gdy usłyszeli czyjąś rozmowę. Zatrzymali się przyciskając się jak najbardziej do ściany. Gdyby ktoś ich znalazł byłoby po nich. Tymczasem dwaj mężczyźni rozmawiali sobie, nie będąc świadom z obecności dwóch wrogów.
-Co mam zrobić z tą szlamą?! Chcę ją już zabić, jest wkurzająca.
-Nie teraz, Carrow, Czarny Pan zabronił. Może zwabi się na to Potter... Wtedy byłby przeszczęśliwy....
Po chwili mężczyźni zniknęli w jednym z pokoi. Ginny i Wiktor wreszcie odetchnęli z ulgą.
-Tutaj.-szepnął chłopak wskazując jedne z drzwi. Szybko zbiegli po schodach. Wiodących do piwnicy. Obydwoje skrzywili się na widok obdrapanych i brudnych ścian.
-Ginny, dalej pójdę sam.
-Ale...
-Potter by mnie zabił gdyby coś ci się stało. Nie martw się, zaraz wrócę. Poradzę sobie. Czekaj na mnie.
-Ale...
Mimo to, Wiktor już jej nie słuchał. Pobiegł przed siebie. Po bokach, znajdowały się cele. Chłopak zaglądał do każdego okienka. Nigdzie nie mógł znaleźć Hermiony. W panice, zaczął wołać jej imię. Bał się, że dziewczyny nie było u śmierciożerców i naraził siebie oraz Ginny na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Nagle usłyszał stłumiony głos.
-Wiktor?!-krzyknęła dziewczyna hamując łzy. Nad ranem do celi Dracona przyszedł jego ojciec i zbił go do nieprzytomności. Co prawda nie widziała tego, ale doskonale słyszała co się stało i domyśliła się jak musiała wyglądać sytuacja. Draco zapewne leżał  zakrwawiony i pozbawiony sił na podłodze. O ile już nie był martwy. Nie mogła mu w żaden sposób pomóc. Gdy tylko usłyszała głos Kruma, momentalnie zerwała się wyglądając przez okienko w drzwiach. Po chwili na przeciw niej stał chłopak. Przyglądał jej się przez kraty z zatroskaną miną. Szybko rozwalił kłódkę w drzwiach i wziął dziewczynę w swoje ramiona.
-Hermiona-szepnął cicho, wtulając się w jej włosy.
-Wiktor-odparła wycierając łzy w jego koszule.
-Chodźmy zanim ktoś nas zobaczy. Ginny czeka na górze.-mówiąc to, złapał dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z korytarza.
-Nie, poczekaj. Musimy go uratować! Draco jest w tej celi.
-Nie mamy czasu, Miona. To śmierciożerca, nie będę mu pomagał. W ogóle, to on chyba umarł-chłopak przystanął na chwilę przestępując z nogi na nogę.
-Wiktorze, błagam. Musimy mu pomóc...-po bladych policzkach Hermiony znowu zaczęły spływać łzy. Nie miała siły tłumaczyć wszystkiego chłopakowi. Była strasznie wykończona.
-Nie Hermiono.
Dziewczyna zignorowała słowa chłopaka, podchodząc do celi i szarpiąc za klamkę. Spojrzała przez okienko. Na środku podłogi, leżał nieprzytomny Draco. Po jego skroni sączyła się krew. Warga była mocno spuchnięta, a usta rozcięte. Nie licząc już wielkiego sińca na policzku. Dziewczyna zacisnęła zęby kurczowo łapiąc za klamkę. Zaczęła szlochać bez opanowania.
-Draco! Draco!-krzyczała, próbując zmusić chłopaka do jakiegokolwiek ruchu. Ten jednak dalej leżał na ziemi nie dając najmniejszego znaku życia. Wiktor podszedł do dziewczyny. Złapał dziewczynę w talii, odciągając ją od okienka.
-Hermiono, złapią nas!-powiedział do wyrywającej się dziewczyny.
-Musimy mu pomóc!-krzyczała zrozpaczona dziewczyna.
-Hermiono!-wrzasnął Krum obracając dziewczynę w swoją stronę. Ujął jej twarz w dłonie i spojrzał głęboko w jej czekoladowe oczy.-On jest martwy.
Hermiona momentalnie przestała wyrywać się z jego uścisku. Pokręciła głową, próbując powiedzieć, że to co powiedział chłopak to tylko kiepskie kłamstwo. Nie wierzyła w jego słowa. Tym razem była pewna, że Draco żyje. Wiktor zrozumiał ją jednak trochę inaczej. Złapał ją za ramię prowadząc w stronę wyjścia. Hermiona była bardzo wycieńczona, dlatego w końcu osunęła się na podłogę. Krum westchnął, po czym wziął nieprzytomną dziewczynę na ręce. Dobiegł do zmartwionej Ginny, po czym teleportował się tuż pod bramę Hogwartu, zostawiając nieprzytomnego Dracona samemu sobie.



9 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem co sie stanie z Draconem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawie piszesz :)
    wszystko świetnie , tylko w liczbie mnogiej nie pisze sie "kobietą i męszczyzną", tylko "kobietom i męszczyznom" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. też źle pisze się mężczyznom a nie męszczyznom :d

    OdpowiedzUsuń
  4. jak już to mężczyzną i kobietą XDD HAHAHahahahahah

    OdpowiedzUsuń
  5. Krum ty debilu! -,-
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń
  6. Krum jest idiotą, tyle w temacie

    OdpowiedzUsuń
  7. 1 zdanie,6 słów: Spal Kruma ponieważ jest skretyniałym idotą. A tak to wszystko cacy. Myślę że wszystko się dobrze skończy. No ale nie będę sie rozpisywac tylko ide czytac dalej
    ~Ślizgonka

    OdpowiedzUsuń