poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 29

-Idiotka, idiotka, idiotka!- wrzasnęła Hermiona, gdy tylko zobaczyła biegnącego za nią Wiktora. Biegł do niej z uśmiechem na twarzy.
-Zamierzałaś pójść beze mnie do Hogsmade?- spytał udając oburzenie. Przyciągnął ją do siebie i złożył na jej ustach słodkiego, krótkiego buziaka. Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco.
-Chciałam się przejść, jeszcze spałeś i pomyślałam, że...-nie dokończyła, bo Krum po raz kolejny przyciągnął ją do siebie mocno skradając namiętne pocałunki. Dziewczyna delikatnie odsunęła go od siebie w myślach karcąc się za ostatnią noc. To była najgorsza rzecz jaką mogła zrobić. Skrzywdziła go, nigdy nie pokocha go tak, jak pewnego blondyna... Miała jednak zbyt mało odwagi, by mu o tym powiedzieć, szczególnie po tym jak szczęśliwy spędził z nią noc.
-Przyszłam kupić sukienkę na bal...-urwała, bo chłopak po raz kolejny skradł pocałunek z jej ust. Zamilkła lekko poirytowana stwierdzając, że więcej się nie odezwie. Wiktor złapał ją za rękę, prowadząc do jednego z najdroższych sklepów.
-Wiktor, ja nie mam tyle kasy...
-Wypada żebym kupił ci sukienkę na bal-powiedział, uprzednio składając na jej ustach delikatnego buziaka. Poprowadził ją do lokalu, zamykając za sobą szklane drzwi.

-I gdzie tu sprawiedliwość?! Ja tu dla niej rezygnuję z tymczasowej misji ratowania świata, a ona obściskuje się z tym debilem na ulicy!-powiedział oburzony Draco w stronę siedzącego razem z nim na ławce czarodzieja. Nie znał mężczyzny, ale musiał o tym komuś powiedzieć. Co prawda zabolał go widok ukochanej dziewczyny z innym, ale nie przejął się tym zbytnio. Był w końcu Draconem Malfoyem. Poczuł chęć do zemszczenia się na Krumie i dogryzieniu Granger. Pewnym krokiem wszedł do sklepu, zakładając swoje gwiazdorskie, przeciwsłoneczne okulary.
-Jakiej byś nie wybrała, Granger, będzie mi się chciało na twój widok rzygać-powiedział z kpiącym uśmieszkiem spoglądając na dziewczynę. Prawda była taka, że Hermiona była wyjątkowo ładną i atrakcyjną dziewczyną. Bez wątpienia znalazłaby się na liście Top 10 najgorętszych lasek Hogwartu-gdyby tylko taka istniała. Hermiona odwróciła się jak oparzona, z szokiem spoglądając na Ślizgona.
-Co ty tutaj robisz?- wyjąkała dalej wytrzeszczając na niego oczy. -Nie powinieneś ratować...
-Niespodzianka! Wróciłem... kupić czekoladę w miodowym królestwie. Patrzę a tu nagle ty z tym... Krumem idziecie po ulicy. To pomyślałem, że tak sobie wpadnę i pogadam-odparł Draco ironicznie, jednocześnie obdarzając zszokowanego Kruma morderczym spojrzeniem. Hermiona zaczerwieniła się, zdając sobie sprawę, że chłopak z pewnością widział ją całującą się z Wiktorem. Zrozumiała, że zapewne to było powodem jego złego humoru. Rozstali się w zgodzie, a teraz on był na nią zły. Po chwili przypomniała sobie jego słowa. Powiedział, że powinna być z Krumem, że jest dla niej odpowiedni. Jak mógł tak ciągle zmieniać zdanie? Teraz nagle zrobił się zazdrosny.
-Możemy porozmawiać na osobności?-spytała poirytowana.
-Nie-zamiast Dracona odpowiedział jej Bułgar.
Obydwoje zmierzyli go zdumionym wzrokiem. Hermiona, bo zapomniała o jego istnieniu w obliczu Ślizgona. Draco, bo nienawidził gdy ktoś zabraniał mu czegokolwiek, wtrącał się w cokolwiek lub po prostu nazywał się Wiktorem Krumem. Przystawiał się również do "jego" dziewczyny co było szczytem wszystkiego.
-Jasne!-odparł ignorując wypowiedź Kruma. -Chodź-złapał ją za ramię wyprowadzając z lokalu. Hermiona spojrzała na Wiktora, bezgłośnie informując go, że zaraz wróci. Zostawiła go z bardzo zdziwioną miną.
-Co ty wyprawiasz, Malfoy?!- spytała oburzona gdy tylko znaleźli się na zewnątrz. Stanęli na uboczu, z dala od wścibskich oczu przechodniów.
-O co ci chodzi?- spytał chłodno.
-Nie mów do mnie tym tonem-zarządziła, waląc go pięścią w tors. Chłopak spojrzał jedynie na nią z politowaniem.
-Opanuj się Granger. Chciałaś ze mną rozmawiać czy mnie bić?-mówiąc to unieruchomił jej dłonie jednym ruchem. Lekko zbita z tropu spojrzała na niego zdenerwowana.
-Po co tu w ogóle przyszedłeś? Nie wierze, że po czekoladę...
-Przyszedłem do ciebie, ale widzę, że to nie ma znaczenia-odparł ironicznym tonem.
-Jestem teraz z Wiktorem.
-To debil, rzuć go- powiedział obojętnie, w sercu mając nadzieję, że dziewczyna go posłucha.
-Sam powiedziałeś, że powinnam z nim być!
-To teraz zmieniam zdanie, to debil!
-Nie twoja sprawa-odparła Hermiona. Mimo iż pragnęła Dracona, wiedziała, że podjęła decyzje, której nie powinna zmieniać. To byłoby podłe.
-Serio?! Ten debil? Nie mogłaś sobie znaleźć kogoś innego?!
-Na przykład kogo innego?
-Nie mam pojęcia! Kogokolwiek!-teraz obydwoje krzyczeli na siebie sprawiając wrażenie dwóch psychopatów.
-Masz na myśli siebie?-spytała zażenowana. Złość przemieniła się w ironie i kpinę.
-Już nie-Draco mierzył ją swoim stalowym wzrokiem. W jego spojrzeniu kryła się złość, zawód i... smutek.
Dziewczyna westchnęła głęboko odpowiadając spokojniej.
-W takim razie to nie ma sensu. Wybacz, ale nie będziesz mi mówił z kim mam się spotykać-odwróciła się i odeszła w stronę zamku, zupełnie zapominając o czekającym w sklepie Wiktorze.
-Aha-powiedział już do siebie Ślizgon. -Nienawidzę cię, Granger!-krzyknął za nią, ale chyba już tego nie dosłyszała. Szła pewnym krokiem, nie zamierzając obdarzyć blondyna najmniejszym spojrzeniem. Była wściekła. Nagle, uświadomiła sobie, że jeszcze mu do końca nie wygarnęła. Zawróciła i nie zważając na jego mrożące spojrzenie, stanęła naprzeciw.
-Też cię nienawidzę-powiedziała odważnie spoglądając w jego stalowoszare oczy. Jej mina była równie zacięta jak ta Dracona. Mierzyli się nienawistnym wzrokiem. Po chwili dziewczyna nie wytrzymała i zaczęła znowu walić go pięścią w tors.
-Jesteś zakochanym w sobie, tępym, podłym... -wymieniała wszystkie złe wady jakie przyszły jej do głowy.-Arystokratycznym, cynicznym, egoistą, który myśli tylko o sobie!- Draco zdziwiony zaczął się cofać w stronę pobliskiego jeziora. Po chwili poczuł jak do jego pięknych butów nalewa się w woda. Tego było za wiele. Ona była agresywna!
-Owszem Granger, ale jestem też niezwykle inteligentny, sprytny i silny-mówiąc to, przerzucił ją sobie przez ramię i kontynuował-Jestem też zły!-wrzucił ją na głęboką wodę, zupełnie ignorując jej krzyki.
-No i jeszcze zabójczo przystojny-dodał po chwili zastanowienia. Z obojętnością patrzył jak dziewczyna stojąc w wodzie wyrzuca na niego najgorsze obelgi. Woda sięgała jej do ramion i Hermiona była całkowicie przemoczona i zmarznięta. Po chwili jakby się o coś potknęła i poleciała do tyłu. Znalazła się dużo głębiej. Zaczęła się topić.
-Nie umiem pływać-krzyknęła na chwilę wynurzając głowę z wody. Draco bez chwili wahania wskoczył do wody, ściągając uprzednio swoje piękne buty. Szybko popłynął w jej stronę, próbując ją wyłowić. Zdziwił się jednak, gdy dziewczyna jak gdyby nigdy nic wynurzyła się z wody i powiedziała::
-Och, wybacz. Zapewne jest ci teraz bardzo zimno...-prychnęła i zaczęła płynąć w kierunku brzegu.
-Nienawidzę cię Granger-powiedział zaciskając szczęki. Kilkoma sprawnymi ruchami dopłynął do niej i zaczął ją podtapiać. Oczywiście nie miał zamiaru jej zabić. Pragnął jedynie się na niej jakoś wyżyć. Po chwili dał jej spokój, mrożąc ją chłodnym spojrzeniem. Dziewczyna ledwo łapała oddech.
-Nienawidzę cię bardziej-wydyszała odwzajemniając spojrzenie. -Po cholerę chciałeś mnie ratować skoro teraz...
-Jak umrzesz, to z mojej ręki-uciął grożąc jej Draco. Był na nią bardzo zły, szczególnie, że przez nią całe jego ubranie było mokre. Przez chwilę mierzyli się nienawistnym spojrzeniem, gdy dosłyszeli:
-Hermiono! Co ty do cholery robisz z Malfoyem w jeziorze?!-Wiktor zaskoczony wpatrywał się w swoją dziewczynę.
-Och nic! My lubimy takie wspólne kąpiele!-wrzasnął do niego Draco, uśmiechając się złośliwie do Hermiony. Nie odrywał swojego wzroku z jej przepięknych czekoladowych oczu.
-Mówiłeś coś, czy to smocze łajno parowało?-spytał Bułgar ze swoim denerwującym akcentem.
-Buachacha. Gratuluję ci takiej świetnej, ciętej riposty Krum...-westchnął zażenowany Ślizgon. Spojrzał na stojącą naprzeciw dziewczynę. Zaczynała drżeć z zimna, a jej usta zrobiły się lekko sine. Przewrócił oczami, po czym nie zważając na protesty zarówno jej jaki i Kruma, po raz kolejny przerzucił ją sobie przez ramię.
-Koniec zabawy. Tatuś chciał żebyś wyszła z wody-mówiąc "tatuś", chodziło mu o stojącego przy brzegu Bułgara. Bezceremonialnie rzucił ją na chłopaka. Krum ugiął się na pod jej ciężarem na co Draco cicho się zaśmiał. Granger nie była ciężka, Wiktor okazał się mięczakiem. On sam niejednokrotnie nosił ją na swoich rękach bez żadnego wysiłku. Zmierzył ich obydwojga pogardliwym wzrokiem, po czym zaczął iść w stronę Hogwartu.
-Dokąd ty idziesz?-na dźwięk głosu Kruma Draconowi przeszły dreszcze. Jego akcent był wprost nie do zniesienia. Odwrócił się w ich stronę, idąc tyłem do zamku.
-No chyba muszę jakoś się osuszyć. Granger, twoje prywatne dormitorium prefekta będzie idealne-oświadczył jakby to było oczywiste, po czym mrugnął porozumiewawczo do dziewczyny. Hermiona uniosła brwi, a Krum zrobił się czerwony ze złości. Draco jednak zignorował ich zachowanie i nie zbaczając z kursu, wyciskał dolne części swojej koszuli.
-Nie możesz tak po prostu wejść do Hogwartu!-krzyknęła za nim Hermiona. Draco zatrzymał się i podszedł do dziewczyny. Po raz kolejny mierzyli się nienawistnym wzrokiem.
-Masz rację. W takim razie, rozumiem, że mi pomożesz?-spytał tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Hermiona westchnęła, po czym zgodnie poszli w stronę zamku, nie zważając na sprzeciwy i krzyki biegnącego Wiktora.




-Co to znaczy jeszcze żyje?!-wrzasnął wściekły Voldemort.
-Nie znalazłem go, ale za to mam kogoś kto go widział-odparł Lucjusz, wskazując na pobitego "Johna Smitha". -Wszystko z niego wyciągnąłem. Pracuje dla Bena-uśmiechnął się z politowaniem.-No tego z Śmiertelnego Nokturnu-dodał blondyn widząc, że jego pan nie bardzo go rozumie. Na te słowa Voldemort uśmiechnął się jadowicie podchodząc do mężczyzny. Uniósł jego brodę swoimi długimi, obrzydliwymi palcami, po czym spojrzał mu w oczy.
-Jak się nazywasz?-zasyczał.
-John Smith-odparł tamten lekko skrępowany. Chciał coś dodać jednak nie zdążył, bo Czarny Pan przyłożył mu w policzek.
-Nie kłam-odparł wysokim, zimnym głosem.
-Jeremy. Jeremy Fott-odparł potulnie mężczyzna niczym małe dziecko spuszczając głowę. Zarówno Lucjusz jak i Voldemort wybuchli zimnym pełnym pogardy śmiechem.
-Czego Ben chciał od naszego Dracona?-spytał Voldemort przenikając Jeremy'ego swoimi szkarłatnymi ślepiami.
-On nie chciał niczego od tego Malfoya. Chciał tą wredną szlamę Granger-wyjaśnił szybko mężczyzna w obawie przed kolejnym ciosem Czarnego Pana.
-A po cholerę mu szlama?-wtrącił się z pogardą Lucjusz.
-Spodobała mu się. Zamierza wciągnąć ją w swoje kręgi... niezła z niej czarodziejka...
Voldemort zmierzył go podejrzliwym wzrokiem, upewniając się, że Jeremy mówi prawdę.
-W takim razie... nie będziesz już nam potrzebny. Avada Kedavra-powiedział spokojnie z uśmiechem na twarzy. -Lucjuszu, pozbądź się tego-wskazał z obrzydzeniem na ciało mężczyzny. Blondyn posłusznie zabrał się za polecenie.
-Chyba złożę wizytę temu Benowi-powiedział sam do siebie. Po chwili teleportował się pozostawiając po sobie jedynie ciemną poświatę.






-Blaise, zanieś to tam! Nie tu, tam!-krzyczała Pansy na swojego "przyjaciela". Pracowali przy dekorowaniu sali na bal z okazji końca roku. Co prawda do końca semestru zostało jeszcze sporo czasu, ale uczniowie uparli się żeby odbył się akurat przed egzaminami. Tak więc, sala lśniła czystością, a biedny Blaise nosił dekoracje po całej sali cierpliwie znosząc każde kaprysy Pansy. Był jej to winien. Uratowała go przed napaloną Astorią. Nie bardzo pasowało mu to wszystko. Najchętniej pojechałby szukać Dracona, żeby odnaleźć też kamień. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że Ślizgon znajduje się bliżej niż mógłby przypuszczać...



------------------------------------------------------------
Witajcie kochani!
Od razu pragnę podziękować za miłe komentarze i ilość wyświetleń. Przyznam,  że gdy zakładałam bloga, nie spodziewałam się, że tyle osób będzie go czytać. Zapraszam do czytania rozdziałów i komentowania. Może jak ładnie poprosicie, dodam nowy rozdział jeszcze dziś... :)
                                            Oli Fajna

5 komentarzy:

  1. Jeeej, nie lubię Kruma... Niech on już da spokój Hermionie. Mam nadzieję, że Miona znowu będzie "ratować świat" z Draco :) Ślicznie, pięknie, cudownie, ładnie proooooszę dodaj dziś rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo jaa bardzo, bardzo, bardzo mocno prosze! :D
    piszesz naprawde świetnie :p dzisiaj znalazłam to opowiadanie i baardzo mi sie spodobało, bo olałam nauke i przeczytałam wszystkie rozdziały xd
    wrrr, głupi Krum! najchętniej to normalnie palnęłabym go moją patelnia! :D
    mm, fajna sytacja w jeziorze :3 wyczuwa się między nimi taką chemie ♥ niewiem czy tylko ja to czuje xd mimo wszystko chcę tych pocałunków już ♥ i magicznych słow z ich ust " kocham Cie " ♥
    więc, dodawaj szybko kolejną notke ;p
    już, zaraz, teraz ! :D
    niewiem czy nastepny rozdział skomentuje jako, że mam testy gimnazjalne, ale napewno przeczytam, no i moze coś tam szybko napisze ;p
    ooo tak przy okazji- trzymaj za mnie kciuki! :D

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny! Tak tak dodaj już rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. "Draco, bo nienawidził gdy ktoś zabraniał mu czegokolwiek, wtrącał się w cokolwiek lub po prostu nazywał się Wiktorem Krumem" Genialne, uwielbiam te poczucie humoru :D

    OdpowiedzUsuń
  5. "lub po prostu nazywał się Wiktorem Krumem."
    Najlepszy tekst ever<3
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń