wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 15

Draco siedział na kanapie w posiadłości Chunka. Na jego twarzy nie malowało się nic innego oprócz chłodnej obojętności. Z otępieniem wpatrywał się w ścianę. Wtulał się w niego mały chłopiec. Po jego policzkach bezustannie spływały łzy. Obok, na krześle siedziała ciemnowłosa kobieta. Oparła łokcie na stole i ukryła twarz w dłoniach. Rankiem, przyszła do ich domu policja. Powiedziano im, że Chunk nie żyje i umarł najprawdopodobniej w skutek oparzeń. Nikt nie miał pojęcia jak do tego doszło. Draco rozmyślał nad intensywnym kolorem ściany, gdy w końcu odezwał się Brian.
-Ty też nas zostawisz... jak tata...
-Tak-odparł bez cienia uczuć w głosie. Był załamany, jego serce rozrywało się na strzępy, z całej siły pragnął umrzeć, pragnął jakoś to wszystko zakończyć... ale na jego twarzy był spokój, obojętność i wszelkie niezadowolenie. Draco cierpiał w środku, w samotności przeżywał to co się stało. Ale nie chciał o tym mówić. Chciał aby tak go to nie bolało. Pragnął wyłączyć swoje uczucia i po prostu zapomnieć. Po chwili wstał i oznajmił:
-Czas na mnie. Miło było poznać...-skinął głową w stronę zrozpaczonej kobiety i małego Briana. Wyszedł z domu z zaciśniętymi zębami.
-John!
Szedł dalej nie zwracając uwagi na żadne głosy, których w samej jego głowie było mnóstwo.
-John! Czekaj!
Chłopak bez cienia żalu na twarzy opuszczał dom.
-John! Ty tępaku!
Zatrzymał się. Na niego się tak nie mówi. On jest arystokratą. Wielkim czarodziejem ze statusem czystej krwi. Tymczasem stojące zanim dziecko mówi do niego "Ty tępaku". Co się z nim stało? Jakim cudem pozwolił na mieszkanie w takim miejscu? Zniżył się do poziomu szlam i mugoli... Nie spoglądając na chłopca wyszedł zamykając za sobą furtkę. Nagle dosłyszał zdanie, które kazało mu się zatrzymać.
-Pamiętasz jak mówiłem ci, że czytałem o takich jak ty w książkach? Wszystko miało skończyć się długo i szczęśliwie...
-Brian!-wrzasnął Draco, momentalnie odwracając się w stronę chłopca-Życie to nie jest bajka! W bajkach nie umierają osoby których kochasz! Umierają jedynie ci źli! Tymczasem nie żyją twoi rodzice, twoja siostra, Chunk, moja mama... a ci źli zostają...
-Ale przecież wcale nie musi tak być...
-To nie zależy od ciebie Brian! Twoje życie jest do bani! Nie zmienisz tego!-krzyczał Draco dając upust emocją. Wściekły co raz bardziej zbliżał się do chłopczyka. Pragnął zadać mu takie samo cierpienie jakie on czuł w tamtej chwili- Co mam ci powiedzieć?! Że będzie dobrze?! Nie będzie dobrze-spoglądał w zapłakane oczy chłopca. Mroził go swoim morderczym spojrzeniem.
-To, że się poddasz nie pomoże.
Tym razem było już za wiele. Szlamowaty, zasmarkany chłopiec mówił mu, że jest tchórzem. Podszedł do niego ledwo powstrzymując się od zaciśnięcia swych dłoni na jego szyi.
-Ja się nie poddaję- wysyczał przez zęby. Odwrócił się  zostawiając za sobą małego, brązowowłosego chłopca. Następnie gdy tylko zniknął mu z oczu, teleportował się.
Znalazł się na ulicy pokątnej. Zarzucił na siebie czarny płaszcz z kapturem. Był wściekły. Poszedł do sklepu z sowami i kupił jedną z najwytrzymalszych. Następnie napisał list.


                                                             Ojcze!
Przemyślałem twoje słowa. Spotkajmy się w moim nowym domu. Postanowiłem wypełnić twoją prośbę. Zostanę sługą Czarnego Pana. To dla mnie zaszczyt. Oto adres:
                          ul. Pomarańczowa 2, Londyn
To mugolskie osiedle i zamierzam wyprowadzić się stamtąd jak najszybciej. Spotkajmy się dziś o 18. 
                                                                      Już na zawsze Ci oddany:
                                                                                                          Draco 


Pośpiesznie wysłał sowę i udał się na miejsce spotkania. Teleportował się stając przed błękitnym domkiem. Mieszkał w nim jeden mugol. Draco sprawdził to tego samego dnia, w którym zginął Chunk. Zamierzał wcielić swój plan w życie. Wszedł do domu, otwierając drzwi z hałasem. Spojrzał na stojącego naprzeciw chłopaka.
-Przykro mi, ale muszę cię zabić. Chce mieć pewność, że nie uciekniesz.
Mężczyzna zrobił zaskoczoną minę. Miał dwadzieścia, może trochę więcej lat. Wpatrywał się w blondyna lekko przerażonym wzrokiem. Draco westchnął, po czym chłodnym głosem powiedział:
-Avada Kadavra!
Chłopak upadł na ziemię z głośnym łoskotem. Wszystko stało się tak niewiarygodnie szybko, że chłopak nie zdążył wypowiedzieć nawet jednego słowa. Ślizgon podszedł do niego wciskając mu w dłoń swoją różdżkę. Jedyne co naprawdę należało do niego. Szepnął krótkie "sorry", po czym wyszedł z domu rzucając za siebie zapałkę. Upadła na stos przygotowanego drewna do kominka. Chłopak przez chwilę stał patrząc na płomienie trawiące dom.
-Ja się nigdy nie poddaję, Brian-szepnął, po czym teleportował się w nieznane.




Hermiona wstała późnym rankiem. Na szczęście była sobota i miała szanse porządnie się wyspać. Leniwie przeciągnęła się na łóżku. Po chwili miły czas się skończył. Przypomniała sobie o śmierciożercach w łazience. Wstała spinając wszystkie mięśnie. Złapała się za włosy chodząc po pokoju i myśląc o tym co powinna w danej sytuacji zrobić. Postanowiła nic nie robić. Była bezradna i najlepsze co mogła zrobić to się tym nie martwić. Ubrała się i zeszła razem z Harry'm i Ronem na śniadanie. Zasiedli na swoich ulubionych miejscach przy długim stole i zaczęli jeść. Nagle nadleciała sowia poczta. Hermiona spojrzała w górę. Leciała ku niej szara sówka z prenumeratą proroka codziennego. Przejrzała szybko gazetę stwierdzając, że tym razem nie ma w niej nic ciekawego, po czym kontynuowała jedzenie swoich tostów.
-Mogę?-spytał Harry, który skończył już jeść.
-Jasne-odparła Hermiona podsuwając mu gazetę.
Chłopak kartkował każdą ze stron, szukając czegoś godnego uwagi.
-O cholera...-szepnął wybraniec dokładniej wczytując się w artykuł.
-Ktoś kogo znamy?-spytali jednocześnie, zaniepokojeni Ron i Hermiona.
-Nooo-odparł Harry nie mogąc uwierzyć w zapisane słowa.
-Kto?-spytała przerażona dziewczyna-Cholera Harry! Przeczytasz wreszcie?!-wyrwała chłopakowi z rąk gazetę patrząc na zdjęcie płonącego domu. Nie zauważyła go wcześniej. Zaczęła czytać na głos.

Wczoraj w nocy w Londynie, na ul. Pomarańczowej 2 wybuchł pożar. Zginął w nim podejrzewany o śmierciożerstwo Dracon Malfoy (patrz str.22). Cały dom został spalony, jednak znaleziono tam ciało młodego mężczyzny oraz różdżkę należącą do Malfoy'a. Nie znane są przyczyny pożaru, jednak podejrzewamy o to mugolskich chuliganów. Przeprowadziliśmy wywiad z Chrisem K.-mugolskim ekspertem do spraw ognia zwanym strażnikiem (czy coś w tym stylu) 
-Przyjechaliśmy za późno. Dom był spalony w proch-mówi Chris. 
Minister zobowiązał się do wysłania w miejsce pożaru aurorów, którzy...

Hermiona skończyła czytać. Nie mogła tego zrozumieć. Jakim cudem Draco zginął w pożarze? Był czarodziejem. W osłupieniu patrzyła na artykuł. Po chwili ocknęła się, zdając sobie sprawę, że wszyscy przyjaciele na nią patrzą.
-To jakieś bzdury!-krzyknęła desperackim głosem.
-Hermiono, tam znaleziono ciało-powiedział spokojnie Ron. Śmierć Malfoy'a nie była dla niego żadną tragedią. Zachowywał się tak jakby odetchnął z ulgą.
-I różdżkę...-dodał zamyślony Harry.
-Ale... przecież. To chłam!-wrzasnęła rzucając gazetę na podłogę-Nie wierzę w ani jedno słowo wypisane na tym przeklętym papierze!
-Hermiono... to tylko Malfoy. Nie przejmuj się tak...-powiedział Ron.
-Nie wierzę-szepnęła dziewczyna kręcąc głową. W jej oczach kryły się łzy. Wyszła z wielkiej sali szybkim, pewnym krokiem. Po jej twarzy spływały co raz to obfitsze łzy. Po chwili oparła się o ścianę głęboko oddychając. Starała się uspokoić. Na nic się to jednak zdało. Osunęła się po murze, zanosząc się w przepełniony żalem szloch. Podciągnęła kolana pod brodę i ukryła między nimi głowę. Nie zdążyła mu tak wiele powiedzieć... nie podziękowała mu za uratowanie w lesie, ani za przecudownie spędzony czas w święta, ani, że jej na niemu zależy. Prawda była taka, że Draco Malfoy był martwy. W głębi serca doskonale o tym wiedziała. Nic tego nie zmieni.
-Hermiono?-dziewczyna usłyszała cichy głos ponad swoją głową. Spojrzała swoimi głębokimi, czekoladowymi oczami na Rona.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że on dla ciebie tyle znaczył-tłumaczył się marszcząc lekko brwi.
-W porządku. Jestem przewrażliwiona-mówiąc to wstała i wtuliła się w przyjaciela. Była na niego zła, ale wiedziała, że potrzebuje kogoś takiego.
-Malfoy był kretynem. Nie warto żebyś przez niego płakała-powiedział mając nadzieją, że poprawi tym humor przyjaciółki. Ta jednak momentalnie się od niego odsunęła.
-Ron jesteś okropny-wyszeptała z nutą niedowierzania w głosie. Odwróciła się i poszła do w stronę swojego dormitorium. Rzuciła się na łóżko rozpościerając szeroko ręce. Wpatrywała się w sufit nie mogąc powstrzymać łez. Po chwili przeniosła swoje ręce na twarz zaczynając przeklinajać na Malfoy'a. Była wściekła. Powiedział, że jeszcze się spotkają... Nagle do pokoju wbiegła Ginny.
-Miona... słyszałam co się stało... Tak mi przykro.-powiedziała smutno podchodząc do przyjaciółki-Miona, myślę, że powinnaś napisać do Wiktora-powiedziała poważnie-jesteś rozbita, on ci pomoże.
Hermiona westchnęła głęboko. Przestała płakać i odparła rozbawionym tonem:
-Nie mogę Ginny-powiedziała uśmiechając się pod nosem.
-Czemu?-spytała lekko zbita z tropu rudowłosa.
-Ponieważ jestem idiotką! Zachowuję się w stosunku do niego jak świnia i byłabym najbardziej podła na świecie prosząc go o jakąkolwiek pomoc! Nie zasługuję na jego miłość. Mimo iż chyba go kocham...
Sama widzisz jakie to żałosne! Kocham go, ale mimo to ciągle go ranię.
-Ale.. Mio...
-Nie Ginny! Nic nie rozumiesz! Wszystko się wali. Kocham go ale ciągle porównywałam go do Malfoy'a. Myślałam co zrobiłby Draco na jego miejscu... jakby mi odpowiedział... jakby się zachował... dlatego gdy Wiktor mi powiedział, że będzie ze mną zawsze i na zawsze po prostu wyszłam. Nie mogłam znieść myśli, że jemu tak na mnie zależy, a ja myślę o Malfoy'u i...
-Dobrze, już dobrze-uciszyła ją Ginny. Wpatrywała się w przyjaciółkę z zatroskaniem po chwili dodając:
-Ty go kochałaś, prawda?
Hermiona spojrzała w mądre oczy swojej przyjaciółki. Nie musiała mówić, aby się z nią porozumieć. Ginny przytuliła ją do siebie szepcząc:
-Coś się kończy, aby coś się zaczęło. Zapomnij o nim.



9 komentarzy:

  1. Tym razem rozdział wiele lepszy! Bardzo mi się podobał ;) Draco wymyślił niezły podstęp, ale czuje, że wszyscy się dowiedzą, że żyje. Hermiona go kocha, jeeest! Ale niech nie rani Wiktora. Szkoda chłopaka. Nie wiem jak ją wyplączesz z tego, ale czekam na nową notke ;) no i tym razem dużo mniej błędów! Idzie Ci coraz lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wkurza mnie, że wszystko komentujesz. Nie bronię Ci tego, absolutnie, ale do wszystkiego jest coś.. jeśli coś Ci sięw tym blogu nie podoba, to może załóż własny ' LEPSZY 'a nie krytykujesz pracę innych....

      Usuń
    2. Drogi Anonimie,
      Jestem bardzo ciekawa, czy Ty piszesz bloga.
      Bo ja tak i wiem, że komentarze, jakie pozostawiała Freddie, z pewnością autorki nie uraziły.
      Nie krytykowała ona przecież histori, tylko błędy, które w końcu mogą się zdażyć każdemu, a ja całkowicie się z nią zgodzę.
      Fabuła mi się podoba, ale błędy były... Stylistyczne czy ortograficzne.
      Ale wiesz co, dla mnie jako "pisarki" więcej znaczą komentarze, w których czytelnik wskazuje mi błędy, pisze, co mam zrobić, by Rozdziały zyskały na jakości, niż te w których pisze tylko, że "super". Bo jakiś błąd się znajdzie zawsze i skoro sami go nie dostrzegamy to dobrze, że inni chcą nam pomóc i Freddie z pewnością nie pisała tego, by tylko skrytykować posty, tylko bo to, by autorka to zauważyła i starała się tych błędów więcej nie popełniać.

      Wesołych Świąt! :)
      Pozdrawiam,
      Zakochanaa. ♥

      Usuń
    3. O tak :D Przyznaję, ten blog ma wiele, a może nawet mnóstwo niedociągnięć. Przyjmuję każdą krytykę, bo sama doskonale wiem, że każdemu może się coś nie podobać. Mam nadzieję, że te błędy jakoś da się znieść, bo niestety nie mam czasu ich poprawiać :D
      A co do anonima... może nie potrzebnie się tak denerwuje, co nie zmienia faktu, że to jak mnie pięknie broni jest miłe :3
      Dziękuję za naprawdę każdy komentarz na tym blogu i zapraszam do czytania moich pozostałych, mam nadzieję nieco lepszych opowiadań.

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. jakie smuuuuuuutne hermiona mysli ze on jest martwy

    OdpowiedzUsuń
  4. I znów Krum, coza debil XD! A co do Malfoya... On nigdy się nie poddaje, to w końcu Malfoy :D!
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń
  5. Draco to geniusz! Kocham go, stał się moją bezwarunkową miłością, troche jak dziecko :D

    OdpowiedzUsuń