niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 36

Wiesz jak to jest kiedy ci na kimś zależy? Kiedy starasz się i kiedy wydaje się, że wszystko między wami w porządku, a potem ona po prostu cię odrzuca? To niewątpliwie boli. Można wtedy powiedzieć, że już nam nie zależy. Tak, może to by było najlepsze co da się w takiej sytuacji zrobić. Wyjść z niej z twarzą. Tyle, że Draco za bardzo ją na to kochał. Nie mógł powiedzieć, że mu nie zależy, bo mu zależało. Mogła go obrażać, ale on i tak jej nie zostawi. Po prostu wpatrywał się w nią zaskoczony nie mogąc tego zrozumieć. W jego oczach krył się najzwyczajniej smutek. Gdy tylko to zobaczyła zakryła sobie dłonią usta. Nie chciała, żeby tak wyszło. Łzy nie przestawały spływać po jej policzkach, a sama była na siebie wściekła. Wiktor Krum jakby zrozumiał, że robi się niebezpiecznie, po prostu stchórzył i sobie poszedł. Nie obchodziło go to, że jego dawna przyjaciółka sprowokowała i została sam na sam z nieobliczalnym Draconem Malfoyem. Co prawda, z jego strony nie miała się czego obawiać, bo Ślizgon nie miał co do niej żadnych złych zamiarów. Po prostu go zraniła. Zrozumiała to. Zraniła Dracona, zraniła Wiktora...
-Ja... ja przepraszam-zaczęła, a głos zaczął jej się łamać. Złapała się za włosy, odwracając się do niego tyłem. Wariuje. Najgorsze było to, że chłopak nic nie odpowiadał. Milczał wpatrując się w nią tym samym zdumionym i zbolałym wzrokiem.
-Powiedz coś-wyszeptała błagalnie, zwracając się w jego stronę.
-Ja nie rozumiem-odparł spokojnie i obojętnie. Był trochę zły, ale nie dawał tego po sobie poznać.
-Słucham?-nie bardzo wiedziała o co może mu chodzić.
-Po prostu mam tego wszystkiego dość. Nie mówisz mi o wszystkich rzeczach. Nie dziw się, że jestem zły.
-Proszę przestań.
-Nie, nie przestanę!-krzyknął, przestając ukrywać irytacje.
-Czy ty naprawdę musisz wszystkich bić?! Szanowny arystokrata nie potrafi normalnie rozmawiać? Twoja reputacja spada gdy nie możesz wybić komuś zębów?!
-On jest podły. Dobrze o tym wiesz, ale skoro wolisz żebym wszystko olał, proszę bardzo! Nie zależy mi na ratowaniu cię z każdej opresji! Podobno umiesz o siebie zadbać!
-Och, zamknij się, Malfoy! O niczym nie masz pojęcia!
-A może to ty nie zdajesz sobie powagi z niektórych spraw? Facet na zmianę cię wykorzystuje i upokarza!
-Nikomu nie daje się wykorzystywać!
-Doprawdy? Co się dzisiaj stało?
Trafił idealnie w czuły punkt. Nie chciała mu o tym mówić. Jedyne co mogła zrobić w tym momencie to zmienić temat.
-Widzę, że czujesz się lepiej. Pakuj się, jutro wyjeżdżamy...
-A może ja nie chcę nigdzie wyjeżdżać?-przybrał na twarz swój paskudny uśmieszek. Dobrze wiedział jak jej na tym zależy. Obrzuciła go jedynie nienawistnym, nie znoszącym sprzeciwu spojrzeniem, po czym poszła do swojego dormitorium. Kłębiło się w niej od emocji. Była zarazem smutna, wściekła i rozżalona. Do tego czuła jakby traciła go po raz kolejny. Przez chwilę stał wpatrując się w punkt gdzie przed chwilą stała, po czym słabym krokiem wrócił do skrzydła szpitalnego.


-Blaise, czy ty słyszałeś o czym gadał Dumbeldore z McGonagall? On jest w Durmstrangu, a On znajdzie kamień!
-Nie rozśmieszaj mnie, Pansy! Ten staruch nie odnajdzie kamienia na który polujemy MY!-Blaise siedział przy śniadaniu, popijając sok z dyni. Zmuszeni byli usiąść tego dnia bliżej stołu nauczycielskiego i udało im się podsłuchać rozmowy nauczycieli.
-Co my teraz zrobimy?-spytała zrezygnowana Pansy. -Wszystkiego zaczyna mi się odechciewać...
-Żartujesz?! Pomyśl o tym tak: milion galeonów! Fortuna i świetlana przyszłość...
-Nie podniecaj się, Blaise-przerwała mu zażenowana. -Spieprzyliśmy robotę... Nie zostaje nam nic, jak czekanie jak on wróci i poderżnięcie mu gardła gdy tylko powie gdzie jest kamień...-zaczęła, ale urwała, bo właśnie zaczęła zbliżać się do nich Astoria Grangrengass. Spojrzała na nią i uśmiechnęła się jadowicie. Kochała wkurzać puste Ślizgonki. Było to bardzo wkurzające. Momentalnie przysunęła się bliżej Blaisa, trzepocząc rzęsami.
-Misiu pysiu, spójrz kto idzie-zaszczebiotała, posyłając mu rozbawiony uśmiech. Blaise rozejrzał się lekko zdezorientowany. Po chwili zauważył już Astorie, a na jego twarzy pojawił się zrozpaczony grymas. Przylgnął do Pansy, łapiąc ją za rękę. Dziewczyna uniosła brwi, powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Zabini nie wydawał się być tym zadowolony i jęknął cicho, gdy Astoria usiadła obok nich.
-Hej Blaise-zagadnęła posyłając mu uwodzicielski uśmiech.
-Ee... cześć, Alicjo... Amando... Ado...? Astorio!-krzyknął w końcu, szczęśliwy, że udało mu się przypomnieć jej imię. Dziewczyna nie czuła się tym jednak zrażona i zaczęła:
-Jesteście parą?-spytała niepewnie.
-Ni...!-zaczął Blaise, gdy nagle przerwała mu Pansy.
-Oczywiście, że jesteśmy! Prawda misiu pysiu?-spytała uroczo, jednak w jej oczach kryło się spojrzenie nie znoszące sprzeciwu. Bawiła się doskonale.
-O tak!-krzyknął Blaise uśmiechając się złośliwie. Postanowił pokonać ją jej własną bronią. Zatkał jej usta pocałunkiem, jakiego jeszcze nigdy nie doznała. Zaskoczona z początku odwzajemniała ten pocałunek, jednak gdy tylko zdała sobie sprawę co robi, odepchnęła go nie wzbudzając podejrzeń Astorii.
-Blaise, jeszcze się zarumienię...-zaczęła dziwnym tonem. -No idź! Wynocha! Chcemy pobyć sami!-obrzuciła Astorie groźnym spojrzeniem, po chwili przerzucając wzrok na Ślizgona.
-Co to miało być?-warknęła.
-O co ci chodzi?-spytał jadowicie. -Jestem przecież twoim "misiem pysiem"-zaśmiał się złośliwie zostawiając dziewczynę samą sobie. Pansy siedziała zaskoczona dotykając palcami swoich rozpalonych od pocałunku warg. Nie mogła powiedzieć, że zakochała się w Ślizgonie, ale ewidentnie coś do niego poczuła. Nie! Szybko odpędziła od siebie myśli. To była zabawa, nic nie znaczyło. Jeszcze chwila, a stałaby się naiwną dziewczyną poddającą się żałosnym urokom Zabiniego.

-------------------------------------------------------------------
Rozdział dość krótki, ale nie miałam pojęcia co mogłabym dopisać, a nie chciałam zaczynać nowych wątków. Ogólnie, nie wiem czy zauważyliście, ale z moją weną trochę gorzej. Proszę więc o komentarze i szczere opinie, które, mam nadzieje, ją pobudzą. Piszcie to wstawię nowy jeszcze dziś :) Nie zawiedźcie mnie :D
         Pozdrawiam i zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów, które z pewnością pojawią się niebawem. 

6 komentarzy:

  1. jaka gorsza wena? łiiiii tam xd świetnie jak zawsze ;)
    ale jak to ja musze pomarudzić xd
    nooo weź, 36 rozdział a oni są jednocześnie blisko a tak dalekoo :c czekam z utęsknieniem na rozwinięcie ich uczucia .
    i dodawaj szybko kolejny rozdział xd już dzisiaj :D

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie wcielenie Draco jako walecznego rycerza. Nie pogardziłabym jakąś bójką, z przymknięciem oka na Hermione w końcu nie musi o wszystkim wiedzieć ;) Rodział super, ale STANOWCZO zbyt krótki. Chcemy więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. tak! chcemy więcej! chcemy więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. tak! chcemy więcej! chcemy więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, niech oni się już nie kłócą :( Mam nadzieję, że nie znajdą tego kamienia.. No i liczę na to, że wstawisz dziś kolejny, świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. I znów się pokłócili xd!.
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń