czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 9

Kasztanowłosa dziewczyna przechadzała się samotnie cichymi uliczkami rodzinnego miasta. Rozmyślała o tym co właściwie robi, a mianowicie, czy może w pełni ufać Malfoy'owi. Od paru dni mieszkała z nim sama w domu. Nie próbował jej skrzywdzić. Dalej nie mogła jednak znaleźć sensownego wytłumaczenia czemu się tak zachowywał. Podejrzewała, że to może być jakiś podstęp. Stwierdziła jednak, że nie jest w stanie tego przewidzieć i, że będzie żyła chwilą.
-Co ma być, to będzie-westchnęła cicho. Przechodziła właśnie przez park i była trochę zmęczona. Usiadła więc na ławce. Przymknęła oczy i próbowała rozkoszować się chwilą. Nie trwało to jednak długo. Poczuła jak ławka ugina się pod ciężarem drugiej osoby. Otworzyła oczy i westchnęła głęboko.
-Czy ty mnie śledzisz Malfoy?- spytała poirytowana-nie masz co robić?!
-Powinnaś być mi wdzięczna. Pilnuję cię. Spójrz ściemnia się... obydwoje wiemy jak kończą się twoje przechadzki po ciemku...-mówiąc to, przybrał ironiczny uśmiech.
-Mimo to możesz mnie pilnować z daleka-odparła zgryźliwie dziewczyna.
-To co? Idziemy na kawę.-powiedział Draco wstając z ławki.
-Co?! Jeszcze pomyślę, że się lubimy...
Blondyn spojrzał na dziewczynę z politowaniem, po czym odparł:
-Nienawidzę cię Granger, ale chcę pójść z tobą na kawę.
Hermiona prychnęła. Mimo to wstała i razem ze ślizgonem udała się do pobliskiej kawiarni. Nie miała nic innego do roboty, a ostatnio polubiła nawet towarzystwo chłopaka. 
Znaleźli się w małym lokalu. Nie wyglądał on zbyt ładnie i obydwoje lekko się skrzywili. Woleli jednak napić się kawy w ciepłym miejscu niż zimnym dworze. Śnieg padał co raz mocniej, a minusowe temperatury dały się we znaki.  Zmarznięci, zajęli miejsce przy jednym z obdrapanych stolików. Hermiona przewróciła oczami.
-Nie wierzę, że dałam się na to namówić.
-Chodźmy gdzie indziej.
-Nie ma mowy! Inna kawiarnia jest chyba mile stąd, a mi odpadają palce!
-Jak chcesz-odparł, uśmiechając się z przekąsem. 
Po chwili podeszła do nich kelnerka. Była bardzo nie miła. Draco zwalił jej zachowanie na to, że była mugolem na co Hermiona odparła mu oburzona. Przez chwilę unikali swoich spojrzeń zupełnie się ignorując. Później jednak sytuacja zmusiła ich do rozmowy. Pogrążyli się w niej delektując się pysznym smakiem kawy. Mimo iż otoczenie nie było zbyt ładne, musieli przyznać, że była ona wyśmienita. Śmiali się i żartowali dobre parę godzin, gdy nagle do siedzącej na kanapie Hermiony przysiedli się dwaj mężczyźni. Dziewczyna momentalnie zamilkła patrząc przerażona na swojego siedzącego naprzeciw towarzysza. Ten jednak ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się całej sytuacji nie wypowiadając ani jednego słowa.
-Przeszkadzamy ? Chcielibyśmy się z panią napić.-powiedział jeden z siedzących obok Hermiony osiłków. Mówiąc to, spojrzał na Dracona wypraszającym wzrokiem.  Jedna z brwi chłopaka powędrowała do góry. Nie mógł uwierzyć, że mężczyźni siedzący obok Hermiony mówią poważnie. Nie mięli z nim żadnych szans. Jeden jego ruch i mogliby być martwi.
-Masz ochotę?-spytał kasztanowłosą dziewczynę spokojnym, obojętnym tonem. 
-Nie-odparła takim samym głosem Hermiona, nieśmiało uśmiechając się w stronę mężczyzn. 
-W takim razie-Draco zwrócił się do osiłków. Zdecydowanie mieli inne, gorsze zamiary niż tylko napicie się z dziewczyną-do widzenia. Blondyn uśmiechnął się jadowicie, wskazując drzwi kawiarni. 
-Bob, czy mi się wydaję, czy ten chłopiec właśnie próbował wywalić nas z tej budy?-jeden z osiłków zwrócił się do swojego towarzysza. 
-Mi też się tak wydaję-odparł Bob, po czym razem ze swoim przyjacielem wstał podchodząc do ślizgona. 
-Mugole...-westchnął blondyn. Podwinął rękawy koszuli, po czym jak gdyby nigdy nic przywalił pięścią w twarz jednego z mężczyzn. Był on dwa razy większy od Dracona, lecz to właśnie ślizgon posiadał myślący mózg.  Bob odleciał w tył, waląc plecami o ścianę. Złapał się za krwawiący nos i jęknął z bólu. Blondyn spojrzał na drugiego mężczyznę. Jego usta wykrzywiły się w  wyzywający uśmiech. Podziałało. Przyjaciel Boba zbliżał się w stronę Malfoy'a. Po chwili i on leżał na ziemi. W przeciwieństwie do drugiego osiłka zbierał z podłogi swoje zęby. Draco uśmiechnął się kpiąco. Rozejrzał się po kawiarni. Wszystkie oczy zwrócone były w jego stronę. Hermiona siedziała wbita w kanapę, zasłaniając ręką usta. Zrobił niemałe zamieszanie.
-Wychodzimy- rzucił w jej stronę, po czym wyszedł z brzydkiego lokalu. Stanął na zaśnieżonej uliczce. Był trochę zdenerwowany. Cała sytuacja nie zrobiłaby na nim najmniejszego wrażenia, gdyby nie to, że była tam dziewczyna. Patrzyła na niego z przerażeniem jakby zrobił coś złego, a przecież gdyby nie ona do niczego by nie doszło.
-Nic nie mów-powiedział gdy tylko zobaczył wychodzącą z kawiarni dziewczynę.
Podeszła do niego podając mu kurtkę. Na jej twarzy gościł nieodgadniony uśmiech.
-Zapomniałeś...-szepnęła-dziękuję, Malfoy. Biłeś się o mnie.
Chłopak prychnął pogardliwie. 
-Nie robiłem tego dla cie...-nie dokończył, bo dziewczyna uniosła brwi, obdarzając go jeszcze szerszym uśmiechem. Cała sytuacja wyraźnie ją bawiła. 
-Mówiłem, że cię popilnuję... co ty byś beze mnie zrobiła?
-Nie wiem, zapewne w ogóle nie weszłabym do tej beznadziejnej kawiarni- odparła rozbawiona dziewczyna .
-Co cię tak  śmieszy?-spytał nie mogąc odgadnąć powodu dobrego nastroju dziewczyny.
-Nic mnie nie śmieszy. Trzeba mieć powód żeby się uśmiechać?
-Yyy... Tak?-odparł jakby było to zupełnie oczywiste. 
Dziewczyna zbliżyła się do niego, patrząc w jego stalowoszare oczy. 
-Musisz się jeszcze dużo nauczyć, Malfoy-szepnęła uśmiechając się szczerze.
-To może mnie nauczysz?-odparł chłopak tym samym tonem. Nachylił się nad nią. Ich czoła zaczęły się stykać, usta już prawie złączyły się w pocałunku...gdy nagle Hermiona odsunęła się od niego. Z jej ust dalej nie znikał uśmiech.
-Co my robimy, Malfoy?!-spytała lekko oburzona a jednocześnie rozbawiona. Cała sytuacja wydawała się jej absurdalna.
-Jeszcze trochę, i bym cię pocałował-odparł Malfoy otrząsając się z szoku. 
-Właśnie.
-Właśnie.
-Zapomnijmy o tym.
-Zapomnijmy.
Następnie zgodnie udali się z powrotem do domu. Żadne z nich nie mogło pogodzić się z myślą, że dopuścili do takiej sytuacji. Gdyby się pocałowali... wszystko czym kierowali się od tylu lat... wszystko okazałoby się kłamstwem. Obydwoje byli pewni, że nie czują do siebie nic prócz nienawiści ewentualnie nic nieznaczącej sympatii. Nawet jeśli była to prawda coś ewidentnie ich do siebie przyciągało. Zrozumieli, że sprawy między nimi zaszły za daleko, że muszą zwiększyć dystans, ale czy będą w stanie traktować się tak jak wcześniej? 

7 komentarzy:

  1. uh . dawno mnie tu nie było :) i za to cię bardzo przepraszam! :)

    niestety ..mój niemiecki daje się we znaki i trzeba było się za niego wziąć! ^^

    co do rodzialu .. już nie mogę się doczekać kiedy oni będą razem :D (przynajmniej taka mam nadzieję.. ze będą xD)

    OdpowiedzUsuń
  2. Było trochę nudnawo. Więcej emocji potrzebowałam, oraz innej reakcji na 'prawie pocałunek', jakoś mi ta nie pasowała. Czekam na dalsze losy bohaterów! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. przeciez sa czarodziejami ! jakos tego nie widac !

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne chociaż krótkie .....

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu pochłonęłam te dwa rozdziały. Draconowi zaczyna zależeć, a Herma nie wie co ma myśleć. Podoba mi się to ;D

    OdpowiedzUsuń