piątek, 3 maja 2013

Rozdział 42

Kochani!
Zapewne wszyscy się zdziwicie, ale to już ostatni rozdział. Pojawi się jeszcze epilog. Nie ma co dłużej tego ciągnąć. Mam nadzieję, że spodoba wam się "zakończenie". Naprawdę bardzo się cieszę, że miałam tylu czytelników. Dziękuję za przemiłe komentarze i za to, że byliście ze mną. Może za szybko się to wszystko skończyło, ale dodawałam rozdziały codziennie i w końcu musiało się to skończyć. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i będziecie czytać mojego kolejnego bloga o Dramione, którego zamierzam utworzyć niebawem. Całe to opowiadanie było dla mnie niemałą przygodą i cieszę się, że miałam z kim się nią podzielić :) Czytajcie więc mój finał! Ze strachem go dodaję, z obawy czy was nie zawiodłam :) Tak czy inaczej, zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam i jeszcze raz wam wszystkim dziękuję. Jeśli macie jakieś pytania, dotyczące nowego bloga, piszcie w komentarzach. 


-Panie, ale co z Draconem? Co z szlamą Granger? Co z Benem i...
-Jak to co? Lucjusz miał się tym zająć, ale jak zwykle wszystko zepsuł...
-Panie ja mogę wyjaśnić...
-Milcz! Nigdy mi nie przerywaj! Lucjusz wszystko zepsuł, więc Lucjusz wszystko naprawi... a mi nie zostaję nic innego jak po prostu go zabić. Jedyny sposób dzięki któremu da się cokolwiek naprawić-Czarny Pan wyciągnął swoją różdżkę i wymierzył nią prosto w serce blondyna.
-Panie ja... ja wszystko naprawię! Ja jeszcze ich znajdę i...
-Daruj sobie, Lucjuszu, tak będzie dla wszystkich najlepiej...
Nie czekając na gorączkowe wyjaśnienia mężczyzny, po prostu machnął różdżką i go zabił. Działo się to w ułamkach sekundy. Voldemort pokazał jedynie jaki jest okrutny i okropny...


Hermiona siedziała właśnie przy śniadaniu, gdy nadleciała sowia poczta. Spojrzała na prenumeratę Proroka Codziennego i wytrzeszczyła oczy, widząc wydruk pierwszej strony.

                                                    WIADOMOŚĆ DNIA!

Lucjusz Malfoy-podejrzany o śmierciożerstwo, nie żyje. Wczoraj wieczorem, dwaj mugole znaleźli jego ciało w podmiejskich kanałach. Okoliczności są bliżej nieznane, wiemy jednak, że umarł najprawdopodobniej wskutek zaklęcia niewybaczalnego Avada Kedavra (patrz str. 23). Nie znaleziono jeszcze winnych, a śledztwo jest utrudnione przez brak wszelkich świadków. Jeśli ktokolwiek wie coś w tej sprawie, proszony jest przez ministerstwo do zgłoszenia się do biura aurorów.  Jak mówi minister, wszystko jest pod kontrolą. Prosimy o nie wpadanie w panikę i życzymy pogodnego dnia. 
                                                                         Główny redaktor Proroka Codziennego 
                                                                                      Ester Denro 

Jej wzrok szybko padł na stół Ślizgonów. Wyszukała wzrokiem Dracona. Właśnie czytał gazetę. Jego twarz wydawała się coraz bladsza. Mimo to, zdawał się być zupełnie niewzruszony. To zły znak. Patrzyła jak podnosi się z miejsca i szybkim krokiem wychodzi z sali. Bez zastanowienia wybiegła za nim, nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenia całej szkoły.
-Draco!-krzyknęła, gdy dostrzegła go na błoniach. Podbiegła do niego, nie bardzo wiedząc co ma powiedzieć. -Tak mi przykro-szepnęła, przytulając się do niego.
-To dziwne... bo mi nie-odparł odwzajemniając uścisk. Uśmiechnął się blado. Ciężko było powiedzieć co w tej chwili czuł.
-Dlaczego?-spytała zaciekawiona, nie puszczając go z ramion.
-Błagam... on na mnie polował od paru miesięcy! Przynajmniej wiem, że jestem wolny!-wytłumaczył lekko się od niej odsuwając. Usiedli na ławce i zaczęli rozmowę.
-Posłuchaj ja wiem, że może nie powinienem, ale ja naprawdę nie żałuję. On mi zabił matkę! Chciał zabić ciebie i nie zawahał się próbować zabić mnie... od zawsze niszczył mi życie. Torturował, szydził i się znęcał. Nie wiem czemu, ale jedyne co poczułem to ulgę...-wyjaśnił lekko zmieszany. Nie tak powinno być kiedy się traci ojca. Niestety Draco nigdy go nie kochał, bo Lucjusz nie dał mu do tego żadnych powodów. Łączyły ich więzy krwi, nic więcej. Ślizgon zastanawiał się czy to z nim przypadkiem jest coś nie tak.
-Czy to źle?-spytał w końcu. Nie mógł żyć w takiej niepewności.
-Nie-szybko pokręciła głową, ponownie się przytulając. -Draco, to nie jest złe... po prostu już tak jest.
Nie miała pojęcia  co mogłaby mu powiedzieć. Z jednej strony Lucjusz Malfoy był złym człowiekiem i nie dziwiła się, że nikt za nim nie płacze, z drugiej zaś, żal jej było, że był kimś takim. Zdała sobie sprawę, że musiał być bardzo nieszczęśliwym człowiekiem i nikt nie powinien tak się czuć. Jego zachowanie było zapewne skutkiem jakiś poglądów, przekonań czy zmuszeniem. Nie wierzyła, że był do końca przesiąknięty złością. Teraz siedział obok niej jego syn. Wydawał się być zupełnie inny, jednak z pewnością mieli trochę wspólnych cech. Draco jej potrzebował. Dzięki niej mógł być szczęśliwy i nie skończyć tak jak ojciec. Potrafił kochać i to było w nim najlepsze. Nie był zły. Był kimś bardzo dobry tyle, że często błądził. Nikt nie pokazał mu dokąd iść. Ale jest ona. Ona go kocha i jako jedyna jest wstanie mu pomóc. Spojrzała mu prosto w oczy i złożyła na jego ustach krótki, słodki pocałunek. Oparła dłonie na jego piersi i uśmiechnęła się delikatnie.
-Już będzie dobrze. Prawda?-spytała go, opierając głowę na jego ramieniu.
Obydwoje bardzo dużo przeszli w tym roku. Byli zmęczeni, jednak stali się mądrzejsi i doroślejsi. Potrafili podejmować świadome decyzje. Wszystko wskazywało, że nie mają już żadnych przeszkód. Jedyne co im zagrażało to Ben i Voldemort, którzy prędzej czy później wykończą się nawzajem. Żaden z nich nie planował już ich zabijać. Przeszkadzali im tak jak każdemu innemu. Niedługo wszystko powinno wrócić do normy. Siedzieli tak na ławce i myśleli "Co by było gdyby Hermiona nigdy nie poszła do Zakazanego Lasu?"
"Co by było gdyby nie zaatakował jej wilk?", "Co by było gdyby Draco jej wtedy nie uratował?" Ich życie nie miałoby zapewne sensu. Cieszyli się, że wytrwali, bo było warto. Mogli się wreszcie sobą cieszyć. Co by było gdyby w końcu się poddali i zrazili? Zapewne nie ta wielka miłość która ich łączyła. Tworzyli długą historie która właśnie miała dobiegać końca.  A jest to piękna historia. Mówi o przeciwnościach losu, które zawsze da się pokonać. Mówi o tym, że nie można się poddawać. Mówi o prawdziwej, nierozłącznej i nieodwołalnej miłości. Pokazuje dobro nawet w tym najgorszym człowieku. Pomaga nam stać się bardziej wyrozumiałym. Może dzięki tej historii w końcu spojrzymy na świat z innej perspektywy? Może w końcu zrozumiemy coś, co już dawno powinniśmy zrozumieć? Może w końcu uświadomimy sobie, że lepiej odpuścić i wybaczyć? A może mówi o tym, że jeśli kochasz, to po prostu daj odejść? Kiedyś ktoś zadał mi pytanie. Czy jest osoba w moim życiu, od której czegoś się nauczyłam. Owszem, jest takich osób mnóstwo. Są to rodzice, przyjaciele, znajomi... ale ja myślę, że jest to każda osoba, która ma ode mnie inne zdanie. Czemu? Bo uczy mnie innego sposobu patrzenia na świat. Ukazuje czyjeś poglądy, nawet jeśli niekoniecznie słuszne. Uczę się zrozumienia, którego tak często nam brakuje. Z całego serca, pragnęłam wam pokazać w tej opowieści moje uczucia, emocje, sposób patrzenia na świat i poglądy na wiele bardzo życiowych spraw. Wydaję mi się, że bardziej była to historia Dracona Malfoya. Utożsamiam się z nim i w pewnym sensie odnajduję w nim  cząstkę siebie.  Dracona Malfoya który odważył się pomóc szlamie Granger, później spędził z nią święta, dobrze się bawił, całował na pustym, mugolskim peronie. Dracona Malfoya, który zdecydował się podarować odrobinę szczęścia pewnemu małemu chłopcu.  Który złapany i pobity przez śmierciożerców bał się jedynie o dziewczynę za ścianą. Który był gotowy za nią umrzeć i pomóc w każdej sprawie. Który był wstanie uratować największego wroga tylko dlatego, że ona tego chce. A co jeśli powiedziałabym, że kochał ją już od początku? Że jego miłość z każdym dniem rozkwitała? Owszem, mógł jej kiedyś nienawidzić, ale co jeśli obdarzył ją pewnym uczuciem tego samego dnia kiedy postanowił uratować jej życie? Może być to całkowicie zmyślona przeze mnie historia, ale przyznaj szczerze, czy nie widzisz w niej cząstki prawdy? Może czas nauczyć się widzieć w wielu rzeczach piękno? Odkryć ich prawdziwe znacznie? Ciężko jest zakończyć taką historię, dlatego po protu jej nie zakończę. Myślę, że łatwo się domyślić co było dalej.
Czy żyli szczęśliwie? Myślę, że tak, bo obydwoje tego pragnęli. Czy się pobrali, zamieszkali w pięknym domku z ogródkiem i mieli gromadkę dzieci? Myślę, że jeśli tylko potrafisz sobie wyobrazić ich w takiej sytuacji... Nie kończmy tej historii. Niech ona trwa. Tak jak tylko byście chcieli... głęboko w waszej wyobraźni...
Macie niewiele czasu, bo wkrótce przeczytacie epilog :D

15 komentarzy:

  1. Ach miłość... :D Uwielbiam happy endy :) Wykonałaś kawał świetnej roboty, gratuluję! Na pewno będę czytać Twoją kolejną historię :) Będzie o dorosłym życiu, czy podczas nauki w Hogwarcie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie to zupełnie nowa, nie związana z tym opowiadaniem historia. Losy bohaterów będą rozgrywane w Hogwarcie, ale w czasie kontynuacji szkoły po II bitwie :) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Powstają już pierwsze rozdziały :)

      Usuń
  2. ale żeby to było Dramione ! ;D oczywiście... do epilogu. Happy End- na to liczę ;)
    Możesz napisać mi na gg o rozdziałach? 45531844
    lub na blogu hermiona-hogwart.blogspot.com ;)
    Irytek

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz co?. prawie się poplakalam! :D
    o cholera. mało kto jest w stanie doprowadzić mnie do łez.. a tu.. ty :)
    o matko .. muszę ochłonąć.
    czekam na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ło matko! to cudowne!
    tyle jestem w stanie powiedziec. nic więcej. płacze. łzy leją mi się obficie po policzkach i nic nie wskazuje na to że przestaną.
    bardzo dojrzały rozdział.
    czekam na epilog ♥ ten szczęsliwy. I żyli długo i szczęsliwie ♥

    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  5. przepraszam ze dopiero teraz ale wziełam się za czytanie innego super wciągającego powiadania i niemiałam czasu na nic innego ...
    Ale rozdział zajebity. Fajnie że skończyłó się Happy Endem choć np. ja sama tworzę bloga z postacią niekanoniczną ale ta postać będzie z Draconem i jestem bardziej nastawiona na Smotne zakończenie. Ale twoja decyzją i tak jest dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam tu troche przez przypadek. Zaczełam czytać, wciągnełam się. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale nie chciałam marnować czasu podczas którego mogłam przeczytać kolejny rozdział. Naprawdę dziekuje ci. Sprawiłaś, że spojrzałam inaczej na pewne sprawy... Czytam już twojego drugiego bloga, ale do tego już zawsze będe czuć pewien sentyment...
    Nie poddawaj się i pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lepszego opowiadania nie czytalam !
    Ogolnie troche mi w miedzyczasie brakowalo reakcji harrego i rona na to ze dwie te dwie osoby sie tak pokochaly pomimo wieloletniej nienawisci ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie! Na prawde cudne! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Napisałaś naprawę piękne opowiadanie :) Na prawdę dzięki Twojej historii spojrzałam inaczej na wszystko. Ten blog zapamiętam chyba już na zawsze :) Zabieram się do czytania następnego. Powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech. Minęło tyle czasu od kiedy zaczęłaś to pisać a ja dopiero po roku odnalazłam twój blog i komentuję dlatego że było cudnie ☆ weny! Oddana Julita

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie! Ten rozdział muszę skomentować! :D świetny , jak zawsze ;) Bardzo mi się podobają twoje refleksje i zakończenie .. dajesz wolną rękę czytelnikom :) masz wielki talent ! Jestem okropnie ciekawa epilogu dlatego lecę go czytać ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Po prostu piękna historia.
    Anita

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest przepiękne i cudowne! Nigdy nie komentuje opowiadań na blogach, ale Twoje jest prawdziwym arcydziełem. Uwielbiam Twój styl pisania, a najbardziej Twoje przemyślenia. Są takie szczere i prawdziwe, że człowiek rzeczywiście zaczyna zastanawiać się nad pewnymi sprawami. Co mogę więcej powiedzieć? Pisz dalej! Masz naprawdę wielki talent. Natrafiłam na Twojego bloga przypadkiem i nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń