czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 1

                                                                     
       Pewnego wrześniowego wieczoru, Hermiona przechadzała się po błoniach. Rozpoczęła właśnie 6 rok nauki w Hogwarcie. Miała bardzo dobry humor. Usiadła na trawie i podciągnęła nogi pod brodę. Przymknęła oczy i delikatnie uniosła brodę  rozkoszując się podmuchem ciepłego wiatru na twarzy. Pozwoliła na to, by rozwiał jej długie, kasztanowe włosy, po czym pogrążyła się w swoich najskrytszych marzeniach.
       Nagle, z zamyślenia wyrwał ją donośny, znajomy śmiech.
- Szybciej George. Chodź zanim ktoś nas zauważy.
-Łatwo ci mówić Fred, to nie ty niesiesz dziesięć pudeł z magicznymi wynalazkami.
Rudowłosi bliźniacy kierowali się w stronę zakazanego lasu. Właśnie mieli zamiar wypróbować pistolety o szczuro-żyrafowych nabojach. Potrzebowali do tego ustronnego miejsca. Zwykle robili to w swoim dormitorium, tym razem musieli jednak przenieść się do lasu. Nie mogli ryzykować wysadzeniem Hogwartu w powietrze. Hermiona patrzyła na nich zdziwiona. Nie dość że zakłócili jej spokój, to na jej oczach poważnie łamali szkolny regulamin. Nie mogła tego tak zostawić.
-No cóż obowiązki prefekta wzywają- westchnęła cicho po czym leniwie podniosła się z trawy. Przez chwilę zastanawiała się co ma w danej sytuacji zrobić. Hermiona nie chciała sprawić chłopcom kłopotu. Jedynie głośno na nich nakrzyczeć i wybić z głowy głupie pomysły. Wesley'owie właśnie znikali za grubym pniem drzewa rosnącego na skraju zakazanego lasu. Ściemniało się i dziewczyna zrozumiała że to co robią to nie tylko naruszenie regulaminu, ale jest także bardzo niebezpieczne.
-Fred, George wracajcie!- wrzasnęła podbiegając w miejsce, w którym dopiero co zniknęli bliźniacy. Odpowiedziała jej cisza.
-To nie jest śmieszne wracajcie! Powiem o wszystkim waszej matce!-krzyczała lekko podenerwowana- nie no ja ich chyba zabiję.-powiedziała do siebie, po czym poszła w ciemną gęstwinę. Nie miała pojęcia w którą stronę iść. Szła więc przed siebie, wykrzykując najróżniejsze obelgi pod adresem bliźniaków. Nagle przystanęła. Spojrzała w górę. Niebo było już zupełnie ciemne a ona znajdowała się sama w zakazanym lesie.
-Merlinie, co ja zrobiłam?! -wykrzyknęła zachrypniętym głosem. Wszystko było jasne. Od paru godzin błąkała się samotnie nie mając pojęcia gdzie jest, ani jak wrócić z powrotem. Kto wie, może w tym czasie Fred i George wrócili do ciepłego Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Siedzą spokojnie w jednych z miękkich, czerwonych foteli i wpatrują się w rozbiegane płomienie ognia w kominku? Albo, co gorsza przy okazji sprzedają pierwszorocznym dzieciakom te ich bombonierki lesera?
- O Nie! Fred, George ! Jeżeli tu jesteście, macie natychmiast wyjść i się pokazać- krzyknęła, próbując przekonać samą siebie że jeszcze są gdzieś w lesie- Proszę pokażcie się, będę pisać za was wypracowania przez cały rok...-dodała cicho.Mimo to bliźniacy się nie pokazali. Hermiona oparła się o drzewo obmyślając plan.
-Nie ma sensu włóczyć się dalej, nie znajdę drogi powrotnej jest za ciemno. Nie mogę tu zostać, zaatakują mnie potwory. No właśnie potwory. Jak ja się przed nimi obronię? No tak mam różdżkę... ale czy to wystarczy? Są silniejsze... No chyba że...-urwała bo właśnie usłyszała trzask łamanej gałęzi. Dobiegał zza pobliskich krzaków.
Nagle z pośród gęstych gałęzi  wyłonił się ogromny wilk. Zwierzę było dwa razy większe od dziewczyny. Z jego wielkiego, dobrze uzębionego pyska, ściekała ślina. Powolnymi krokami zbliżało się do przerażonej Hermiony. Nagle ciszę rozdarł jej donośny wrzask. Postanowiła walczyć do końca. Zerwała się i pobiegła ile sił w nogach. Mijała kolczaste krzewy, nie zważając na kolce i gałęzie rozdzierające jej delikatną skórę. Czuła na sobie oddech bestii. Słyszała jak potężne łapy uderzają o ziemię.
Wiedziała że jej szansę są małe, brakowało jej sił. Mimo wszystko nie mogła się poddać. Była Gryffonką. Odwaga nie była jej obca. Na nic jej się to jednak przydało. Potknęła się o wystający  konar, mocno zbijając przy tym kolana. Bestia momentalnie rzuciła się na nią wbijając swoje długie pazury w jej plecy. Dziewczyna wydała z siebie jęk bólu, po czym straciła przytomność.

   

8 komentarzy:

  1. O rany, świetny rozdział.;d No to zabieram się za następne ;)//N

    OdpowiedzUsuń
  2. Most of us illustrate tips on how to engage in any kind of reception during your
    PSP not limited these simple printers. A particular athleanx workout
    review this key fact plan will advise you why it
    can have several advantages with the competitive options.
    The latest preparing and as a consequence free weights chef's knife was initially injected well towards the bottom of this bottle past Stephen that led to would often unique blend is composed of of gift basket. Make the most of our Hurom it is featuring a reduced assurance in the direction of Our omega or Breville.

    Here is my page best blender

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam na Twojego bloga można powiedzieć przypadkowo. Znajoma poleciła mi twój następny, również skończony blog "Coś Prawdziwego" od razu spodobał mi się twój lekki, przyjemny styl i postanowiłam poszukać kolejnego dzieła twojego autorstwa. Dopiero zaczynam ale wierzę że kolejne rozdziały wzbudzą we Mnie takie same uczucia. Pozdrawiam serdecznie - Pyśkaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne to xd lecę po następne <3
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest ciekawie, już po pierwszym rozdziale chce się następny toteż nie tracę czasu 😄

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam twój blog dramione-something-real i jestem zachwycona . zaczęłam wiec czytać dramione-the-magic-world. Tak jak w tym poprzednim bedę podpisywała się :,,~Rovenka"

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczyna się nieźle :)
    Idę czytać następny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny , zapraszam do mnie https://happinessforeverdramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń